Uokawa
Z impetem upadła na ziemię. Jakimś cudem potworzysko samo ją puściło i już nie łaskotało - dopiero w świetle kuli ognia zwróciła uwagę, że powodem ku temu najprawdopodobniej był brak głowy tego jegomościa zaaplikowany przez Kazumę. Chłód przyjemnie działał na rany, które miała na brzuchu, szkoda tylko, że tak krótko. Stanu swojego ciała na szczęście nie była w stanie już ocenić, bo znów było ciemno
-Nie mam imienia, ale jestem Uokawa. Żyję, żyję. Chyba. Pomóż mi wstać - zwróciła się do Kazumy i wyciągnęła dłoń w jego stronę. -No i ten... Dzięki.
Po bolesnym powstaniu zaczęła rozmyślać nad wypowiedzią Merca. To są tu jakieś okna? Skoro on tak mówi, to pewnie tak jest - stwierdziła z nadzieją, że w końcu się zrobi jaśniej w tej ciemnej jak odbytnica afroamerykanina komnacie. Zaraz, afroco...? Przez stratę krwi chyba miesza jej się w głowie. Postanowiła narysować cokolwiek przypominającego węża i posłać to w stronę okien (oczywiście uważając, by samej nie wykorkować).
Z impetem upadła na ziemię. Jakimś cudem potworzysko samo ją puściło i już nie łaskotało - dopiero w świetle kuli ognia zwróciła uwagę, że powodem ku temu najprawdopodobniej był brak głowy tego jegomościa zaaplikowany przez Kazumę. Chłód przyjemnie działał na rany, które miała na brzuchu, szkoda tylko, że tak krótko. Stanu swojego ciała na szczęście nie była w stanie już ocenić, bo znów było ciemno
-Nie mam imienia, ale jestem Uokawa. Żyję, żyję. Chyba. Pomóż mi wstać - zwróciła się do Kazumy i wyciągnęła dłoń w jego stronę. -No i ten... Dzięki.
Po bolesnym powstaniu zaczęła rozmyślać nad wypowiedzią Merca. To są tu jakieś okna? Skoro on tak mówi, to pewnie tak jest - stwierdziła z nadzieją, że w końcu się zrobi jaśniej w tej ciemnej jak odbytnica afroamerykanina komnacie. Zaraz, afroco...? Przez stratę krwi chyba miesza jej się w głowie. Postanowiła narysować cokolwiek przypominającego węża i posłać to w stronę okien (oczywiście uważając, by samej nie wykorkować).