09. NAJŁADNIEJSZY PORTRET POSTACI Z BIJATYK
Reimu - nie, nie podoba mi się. Z mordki to takie sztampo-moe, a i mimika niczym nie zachwyca, w takich EoSD czy PCB już miała lepsze. Jako tako widzi mi się jedynie to oczko z pozycji w prawym górnym rogu.
Marisa - j/w, to nie to. Brak tego czegoś za co uwielbiam Marisę. Już na spricie lepiej wygląda.
Sanae - może dlatego taka udana, że trafiła jej się późniejsza część, ale jest świetna. Bardzo Sanae-like, śliczna twarzyczka i overall ładniejszy art niż poprzedniczki.
Cirno - za mało zretardziałe, nie pasuje do niej. I dość mocno pofałdowana, rekompensata za mózg?
China - porządna robota.
Okuu - TE WŁOSY! :D Ale ona jest cudowna. I ten radosny uśmiech, ta mimika, unyuu~ <3
Suwako - o, o, o! To jest to!! Prześliczna, rozbrajająca, z niej wręcz wycieka ciepło i pozytywna energia. Nic tylko przytulić. I ta pozycja jak siedzi :3
Alice - może być, ale nic specjalnego.
Patchouli - niestety, ta nieudana pozycja z boku i spojrzenie z ukosa zupełnie mi nie podchodzą. Natomiast ta jak spogląda znad książki bez garbienia się jest świetna.
Sakuya - plain, ale może być.
Youmu - dziękuję, postoję.
Remilia - <333 To jest epickie zwycięstwo. Wspaniała charyzma, spojrzenie prawdziwego badbossa i pozycja której nie można określić inaczej niż sukces. Moja słodka pani, uwielbiam cię!
Yuyuko - jak normalnie wielbię całym sercem, tak jej rysunek tutaj średnio mi się podoba. Gdy przykrywa się wachlarzykiem jest mega, ale tak rozszerza te gigantyczne ślepia, niczym dwa talerze, to jest meh.
Yukari - patrz Remilia.
Suika - taką ją poznałem, taką ją kocham. Nie ma w niej żadnej wady. Ani w osobie, ani w arcie.
Reisen - śliczna, ale bez zachwytów.
Aya - j/w
Komachi - przyzwoite.
Iku - j/w
Tenshi - Patrz Remilia. Najbardziej udana pozycja to w dolnym lewym rogu, z fruwającym keystonem. Ale ta w górnym lewym, ta suknia, wtf, z której strony wieje wiatr? D:
Podsumowując:
1. Remilia
2. Suwako
3. Yukari
4. Tenshi
5. Okuu
6. Sanae
7. Yuyuko
8. Suika
10. ARCYWRÓG
Jeśli oceniać pod względem tego kto mi najbardziej zalazł za skórę, przy kim najbardziej skillowałem, z kim gra była dla mnie strasznym koszmarem i czystą udręką, a nie długim pasjonującym wyzwaniem i zamkiem zdobywanym krok po kroku, "byle przejść to gówno". no to będzie:
- Shinki - te tasiemce. Co to kurcze jest? Przechodzić ją nez problemu, 7 żyć w zanadrzu, a tu "Shinki God Cumming Shot!" i stracić wszystko :X
- Prismrivers - te 3 pieprzone szotki. Spellcardy łatwe, ale to przed nimi to tortura. I zawsze modlę się bym nie trafił na Merlin.
- Sanae - łeb pod monitor, oczy zmrużone i szukaj waćpan gdzie by się przecisnąć.
- Orin - pieprzony kocur. Prawdziwa torauma, która wracała nieraz, aż przez jakiś czas odpuściłem sobie gry w SA.
- Koishi - obecnie nawet nie mam w planach przechodzić, paskudny troll.
- Murasa - tylko za ostatni spellcard-niespodziankę. Już się cieszę, że pokonałem zmorę, tańczę po pokoju "yatta! yatta!", a ona oblepia się wodorostami i najeżdża z siłą Titanica. I WAS SO MAD. Tak z sentymentu, teraz większego problemu mi nie sprawia.
- Shou na wyższych levelach, te lasery gwałcą moje oczy i zmysł orientacji.