<for the record, wątpię, czy Yuukoma wpadłby w przemyślenia typu "chronić przeciwnika, który rozpoczął uproar - zgładzić swojego towarzysza", bazując na zachowaniu przez całą sesję, ale zwalam na magię>
Zatrzymałem się. W mej głowie zabrzmiała nutka wątpliwości.
- Chwilunia, do środka Lasu to na pewno niedaleko? Logiczne, że tam znajdują się najsilniejsze stwory, a ja, jak pokazało strzelanie kulkami, nie jestem dość przygotowany... W sumie nie mamy pewności, że za tamtymi krzakami znajdziemy tego youkai. A Momotaro zachowywał się do tej pory... jakoś.. walecznie - idee aż świstały mi w głowie.
- Wracajmy może do Wioski - rzekłem - zgodnie z tym, jak drwale nas ostrzegli--
Większość mego rozumu podjęła decyzję o powrocie. Do czasu, gdy poczułem ból - najpierw zabolał policzek, by przerodzić się w lekkie kłucie na czole. Natężenie bólu było do zniesienia, lecz nigdy jeszcze nie miałem tak skołowanego umysłu, jak teraz.