Zależy, o co chodzi. Jeżeli celem graczy jest rozwiązywanie incydentów, to porażka całej ekipy będzie oznaczać, że sprawca zrobi to co chciał i tyle. Wygooglaj MYON RPG. Zaś W Touhou RPG Tale of Phantasmal Land postacie też nie giną, ale skasowanie wszytkich żyć, gdy gracza nie stać na Continue oznacza Bad End i koniec kariery rozwiązywacza incydentów w ten czy inny sposób. Znalezienie tego drugiego RPGa jest trudne, bo jego strona nie istnieje. Znalazłem działający link gdzieś na 4chanie, a potem wrzuciłem na Chomika. Wyszukaj Touhou RPG a znajdziesz.
Śmierć postaci jest ważnym elementem erpegowania, ale obie opcje są dobre, o ile wykorzystane w kontekście. Touhou najlepiej działa z zerową (lub bliską zerowej) śmiertelnością. Wolsung ma wręcz wpisane w zasadach, że postacie graczy nie giną, o ile nie same nie zaryzykują gry Va Banque. Warhammer i gry udające pierwsze dedeki (z faktycznymi wczesnymi edycjami D&D włącznie) zaś to czysty darwinizm i rzeźnia z użyciem kostek (w bazowanym na pierwszym D&D bez żadnych rozszerzeń Swords and Wizardry Whitebox postać ma na pierwszym poziomie jedną kostkę HP, czyli 1-6 HP. Wojownicy mają jeden punkt więcej. Bronie zadają zazwyczaj 1-6 obrażeń. Zaś bez zasad domowych - do których notabene ta gra bardzo silnie zachęca, tak samo jak zresztą oryginalny D&D - nie ma żadnej zabawy w nieprzytomność i wykrwawianie się, 0 HP i robisz nową postać. A w grze niskich poziomów raczej żadnych środków wskrzeszania nie zdobędziesz. Widać dokąd to prowadzi. Warhammer wydaje się przy tym śmieszny)