Czyli tak jak myślał. Jak już stwierdzi, że osiągnęła to co chciała i nie są jej już potrzebni mogła potem spróbować wywinąć im jakiś numer. Oczywiście wszystkie te historie mogły być kłamstwami mającymi przykryć prawdziwy cel całej tej afery. No i była tutaj mowa o liczbie pojedynczej. Faktycznie mogli zostać z niczym, a tylko się namęczą.
Jedynie niebo oferowało jakąś nagrodę. Zawsze był otwarty na tego typu przeżycia, a ostatnio miał ich aż nadto. Najpierw księżyc, potem tamto cmentarzysko, podróż przez... nawet nie wiedział co.
-Nie bez powodu nazywa się to "bambusowy las zagubionych". Jestem tu po raz pierwszy, więc nie mam żadnej orientacji-Nałożył na głowę kaptur. Teoria rzucona przez człowieka była dość dziwna, nawet jak na jego skłonności do wietrzenia spisków-Teoria raczej mało prawdopodobna. Przeceniasz się... no ale...
Przeciągnął się znowu zdrowo. Poprawił okulary na nosie, wygładził szatę, poprawił sznury na pasku.
-Wydaje się panienka dość rozsądna. Jeżeli korzyść faktycznie będzie wspólna, jestem gotów towarzyszyć i udzielić wsparcia. O ile panienka sobie tego życzy-Ukłonił się lekko, chwytając za kant kaptura. Już prawie miał nim zamiatać o ziemię z przyzwyczajenia.
Ona też nie miała gwarancji, że oni jej czegoś nie wywiną. A aż taki słaby to on nie był.
Jedynie niebo oferowało jakąś nagrodę. Zawsze był otwarty na tego typu przeżycia, a ostatnio miał ich aż nadto. Najpierw księżyc, potem tamto cmentarzysko, podróż przez... nawet nie wiedział co.
-Nie bez powodu nazywa się to "bambusowy las zagubionych". Jestem tu po raz pierwszy, więc nie mam żadnej orientacji-Nałożył na głowę kaptur. Teoria rzucona przez człowieka była dość dziwna, nawet jak na jego skłonności do wietrzenia spisków-Teoria raczej mało prawdopodobna. Przeceniasz się... no ale...
Przeciągnął się znowu zdrowo. Poprawił okulary na nosie, wygładził szatę, poprawił sznury na pasku.
-Wydaje się panienka dość rozsądna. Jeżeli korzyść faktycznie będzie wspólna, jestem gotów towarzyszyć i udzielić wsparcia. O ile panienka sobie tego życzy-Ukłonił się lekko, chwytając za kant kaptura. Już prawie miał nim zamiatać o ziemię z przyzwyczajenia.
Ona też nie miała gwarancji, że oni jej czegoś nie wywiną. A aż taki słaby to on nie był.