Keine Kamishirasawa jest osobą powszechnie znaną nie tylkow wiosce ludzi, ale i w całym Gensokyo. Jej szeroka wiedza połączona z dobrym sercem i dużą mocą czynią z niej dobrego obrońce tego miejsca. Jednak... raz na miesiąc musi odłożyć swoje obowiązki na nieco dalszy plan. Wymyka się ona do bambusowego lasu, by w swojej drugiej formie nie zrobić przypadkiem krzywdy. Hakutaku...
Była pełnia księżyca. Mieszańcy byli przyzwyczajeni do wyjść pani profesor z pobliskiej szkoły, ale nie byli kompletnie przygotowani na to, co nastąpiło. Przeraźliwy skowyt dochodzący z lasu magii. Niby się to zdarzało wcześniej, ale moc i donośność wskazywało na to, iżtym razem było to coś poważniejszego niż zwykłe wilcze Youkai...
***
-Sakuya! Do mnie!-Krzykneła Remilia wychodząc ze swojego pokoju. Była wielce zaniepokojona
-Panienko?-Pokojówka tak, jak zwykle, pojawiła się niewiadomo skąd.
-Słyszałaś? Czy jest to o czym myślę?
-Owszem
-Wychodzę. Ty zostajesz tutaj i pilnujesz posiadłości, jakby wpadło temu czemuś do głowy by zaatakować. Będę potrzebowała demona i... sama wiesz kogo
-Oczywiście, zaraz się tym zajmę...
I tak oto w środku nocy Jacob z Ranalcusem zostali wybudzeni w środku nocy, by stawić czoła istocie nieczęsto spotykanej w Gensokyo. Wilkołak... i to najwyraźniej potężny.
-Sakuya naświetliła wam sytuację?-Zapytała Remilia gdy już niemalże dobiegła do drzwi wyjściowych
***
W międzyczasie mężczyzna znany jako Grimoire (Od nazwy księgi która zawsze ze sobą nosił, chociaż przecież na jej grzbiecie widniało jego imię. Dziwni są Ci ludzie, prawda?) przechadzał się koło lasu magii. Był przyzwyczajony do bezsennych nocy, mógł niekiedy przez cały tydzień chodzić i zajmować się swoimi sprawami. Zainteresowało go wycie dobiegające z lasu., zatem skierował się tam. Co zresztą miał do stracenia?
Jedyne co udało mu się zauważyć to dwójkę wróblich Youkai siedzących na gałęzi i rozmawiających. Aż tu nagle... jakieś szelesty. Trzask łamanej gałęzi.
-Słyszałeś to?-Zapytała wróblica, której wzrok najpierw spoczął na przybyszu. Potem następny trzask... który ewidentnie dochodził zza pary.
(Tak, drugim wróblem jest Phor)
Była pełnia księżyca. Mieszańcy byli przyzwyczajeni do wyjść pani profesor z pobliskiej szkoły, ale nie byli kompletnie przygotowani na to, co nastąpiło. Przeraźliwy skowyt dochodzący z lasu magii. Niby się to zdarzało wcześniej, ale moc i donośność wskazywało na to, iżtym razem było to coś poważniejszego niż zwykłe wilcze Youkai...
***
-Sakuya! Do mnie!-Krzykneła Remilia wychodząc ze swojego pokoju. Była wielce zaniepokojona
-Panienko?-Pokojówka tak, jak zwykle, pojawiła się niewiadomo skąd.
-Słyszałaś? Czy jest to o czym myślę?
-Owszem
-Wychodzę. Ty zostajesz tutaj i pilnujesz posiadłości, jakby wpadło temu czemuś do głowy by zaatakować. Będę potrzebowała demona i... sama wiesz kogo
-Oczywiście, zaraz się tym zajmę...
I tak oto w środku nocy Jacob z Ranalcusem zostali wybudzeni w środku nocy, by stawić czoła istocie nieczęsto spotykanej w Gensokyo. Wilkołak... i to najwyraźniej potężny.
-Sakuya naświetliła wam sytuację?-Zapytała Remilia gdy już niemalże dobiegła do drzwi wyjściowych
***
W międzyczasie mężczyzna znany jako Grimoire (Od nazwy księgi która zawsze ze sobą nosił, chociaż przecież na jej grzbiecie widniało jego imię. Dziwni są Ci ludzie, prawda?) przechadzał się koło lasu magii. Był przyzwyczajony do bezsennych nocy, mógł niekiedy przez cały tydzień chodzić i zajmować się swoimi sprawami. Zainteresowało go wycie dobiegające z lasu., zatem skierował się tam. Co zresztą miał do stracenia?
Jedyne co udało mu się zauważyć to dwójkę wróblich Youkai siedzących na gałęzi i rozmawiających. Aż tu nagle... jakieś szelesty. Trzask łamanej gałęzi.
-Słyszałeś to?-Zapytała wróblica, której wzrok najpierw spoczął na przybyszu. Potem następny trzask... który ewidentnie dochodził zza pary.
(Tak, drugim wróblem jest Phor)