Długo zastanawiałem się którą część dać na pierwsze miejsce. I mógłbym tak rozkminiać do usranej śmierci, więc główny czynnik jaki wezmę pod uwagę to przegrany czas.
1. IN. Nie dość że zeżarła mi najwięcej czasu, to ma jeden z najlepszych soundtracków, zdecydowanie najlepszą plejadę postaci, najlepszy w serii system gry - drużyny, oraz nie odstrasza poziomem trudności. Do tego, w przeciwieństwie do wszystkich innych części, nigdy nie sprawiała mi problemów technicznych, ani pod Windą, ani pod Linuchem. Z resztą, co ja się produkuję. Grywalna Yuyuko i każdy inny argument mięknie.
2. EoSD. Sentyment, bo to pierwsze Touhou w które grałem, to chyba nie najważniejszy argument. Jak dla mnie, chyba najbardziej klimatyczna część. Mimo bardzo słabych rozwiązań technologicznych, generalnie kiepskiej grafiki i artów postaci, gra się bardzo przyjemnie, rzekłbym nawet że sam system gry - surowe danmaku bez udziwnień, w dodatku "bardziej szybkie, niż finezyjne" bardziej mi odpowiada niż rozkminianie spellcardów, na pewno jako nowicjusza konieczność rozmyślania nad wzorami odrzuciłaby mnie i nie wróciłbym do serii. Ale klimat... biblioteka w SDM to dla mnie jeden z najlepszych poziomów. Jakoś w żadnym innym Touhou nie czułem tego co w niektórych moich ulubionych grach - co będzie na tym etapie, co mnie spotka? SDM to mistrzostwo.
3. PCB. Tutaj chyba moim ulubionym aspektem jest fabuła. Zasadniczo nie ma "tego złego", lekko, miękko i puszyście jak we śniegu. Tylko troszkie chłodno. Lubię zimowe klimaty.
4. SA. Mimo niesamowitego poziomu trudności bardzo przypadła mi do gustu. Bardzo przyjemny poziom techniczny i graficzny, gra wygląda i brzmi na prawdę nieźle. Jak dla mnie, ma również niezgorszy klimat i ciekawe postacie. Dodajmy do tego radioaktywny wątek. Nya~, zaleciało Stalkerem/Falloutem.
5. LLS. Bo ulubiona część z pralki.