W Gensokyo już pojawiały się dziwne rzeczy. Raz pojawiła się latająca łódź, raz rezydencja zwiastująca wieczną noc, nie wspominając już o regularnej pladze kwiatów. Jednak o tym, by ni z tego ni z owego pojawiało się jezioro mające mniej więcej kilometr średnicy - o tym to już nikt nie słyszał. Na początku podejrzewano działanie magii - w końcu nic nie pojawia się ot tak. Jednak po wysłaniu odpowiedniej grupy Youkai na miejsce zdarzenia żaden nie wrócił. Przepadli niczym nomen omen, kamień w wodę. Kolorytu dodawał fakt, iż jezioro to pojawiło się w bliskim sąsiedztwie słonecznego ogrodu, będącego miejscem zamieszkania pewnego odludnego Youkai, który jednak do tej pory nie zabrał głosu w tej kwestii... albo i zabrał, tylko nikt nie zdołał jeszcze wrócić. Redakcja Bunbunmaru, zainteresowana całą tajemniczą sprawą jak diabli póki jeszcze jest gorąca, ustanowiła nagrodę pieniężną, komu uda się rozwiązać zagadkę jeziora pożerającego wszystko co popadnie. Jaką? Do ustalenia.... tłumów to tam nie uświadczyli. Głównie dlatego, że teren odludny, nie wiadomo co tam może być, a i szansa na powrót dość mizerna. Dlatego sami zaczęli poszukiwania osób do tego odpowiednich...
Fryderyk Edward Hanover
Zapowiadał się dość spokojny dzień. Nieco nietypowy, ponieważ został wyzwany na grę w szachy przez Youkai z bambusowego lasu, którą zdołał zauważyć jak obserwowała go przez parę ostatnich dni jak grał z paroma jego stałymi bywalcami z wioski ludzi, którzy polubili tą grę. Była to młoda kocia Youkai, o czarnej sierści w szare paski, która pomimo tego iż spostrzegawcza, to w przeciągu paru dni ledwo co poznała zasady gry i musiałby dawać jej naprawdę spore fory by się tak szybko nie zniechęciła. Gdy skończyli partię na, cóż za zaskoczenie, korzyść fantoma, kocica zirytowała się mocno, ale ograniczyło się do tupnięcia nogą.
-Przepraszam, można?-Usłyszeli za sobą. Ich "gościem" była Tengu. Trzymała ona w dłoniach kopertę, którą wręczyła fantomowi.
-To od Ayi Shameimaru, redaktorki Bunbunmaru-Dodała, czekając wyczekująco i z lekkim uśmiechem na to, aż otworzy przesyłkę. Kocica patrzyła się z lekkim zastanowieniem, raz na dziewczynę, raz na list.
Milan Štenević
Natomiast nasz młody nastolatek obdarzony talentem magicznym spędzał to popołudnie z Marisą. Co prawda nie na magicznych sztukach bądź poszukiwaniach ciekawostek przyrodniczych, a na sprzątaniu magazynu, ale mogło być gorzej. Ktoś nieznajomy mógłby go namawiać do robienia jakiś dziwnych rzeczy, na które on sam nie miałby specjalnie ochoty.
-Wyniesiesz te graty przed dom?-Zapytała blondynka, wskazując kciukiem na worek z ewidentnymi śmieciami zebranymi z całego magazynku. Sama natomiast utonęła wręcz w rzeczach, starając się zrobić z nimi jakiś porządek. Cóż, co mu szkodziło, wyszedł na zewnątrz.
Tyle tylko, że ktoś na nioego już czekał. Na oko była to tengu-dziennikarka, co mógł stwierdzić po aparacie na szyi oraz ogólnej postawie.
-Nie przeszkadzam?-Zapytała najpierw, i niezależnie od odpowiedzi dała mu kopertę.
-To od Ayi Shameimaru, redaktorki Bunbunmaru-I potem... po prostu stała, i czekała. Ale na co? Nie może tego listu przeczytać później?
Fryderyk Edward Hanover
Zapowiadał się dość spokojny dzień. Nieco nietypowy, ponieważ został wyzwany na grę w szachy przez Youkai z bambusowego lasu, którą zdołał zauważyć jak obserwowała go przez parę ostatnich dni jak grał z paroma jego stałymi bywalcami z wioski ludzi, którzy polubili tą grę. Była to młoda kocia Youkai, o czarnej sierści w szare paski, która pomimo tego iż spostrzegawcza, to w przeciągu paru dni ledwo co poznała zasady gry i musiałby dawać jej naprawdę spore fory by się tak szybko nie zniechęciła. Gdy skończyli partię na, cóż za zaskoczenie, korzyść fantoma, kocica zirytowała się mocno, ale ograniczyło się do tupnięcia nogą.
-Przepraszam, można?-Usłyszeli za sobą. Ich "gościem" była Tengu. Trzymała ona w dłoniach kopertę, którą wręczyła fantomowi.
-To od Ayi Shameimaru, redaktorki Bunbunmaru-Dodała, czekając wyczekująco i z lekkim uśmiechem na to, aż otworzy przesyłkę. Kocica patrzyła się z lekkim zastanowieniem, raz na dziewczynę, raz na list.
Milan Štenević
Natomiast nasz młody nastolatek obdarzony talentem magicznym spędzał to popołudnie z Marisą. Co prawda nie na magicznych sztukach bądź poszukiwaniach ciekawostek przyrodniczych, a na sprzątaniu magazynu, ale mogło być gorzej. Ktoś nieznajomy mógłby go namawiać do robienia jakiś dziwnych rzeczy, na które on sam nie miałby specjalnie ochoty.
-Wyniesiesz te graty przed dom?-Zapytała blondynka, wskazując kciukiem na worek z ewidentnymi śmieciami zebranymi z całego magazynku. Sama natomiast utonęła wręcz w rzeczach, starając się zrobić z nimi jakiś porządek. Cóż, co mu szkodziło, wyszedł na zewnątrz.
Tyle tylko, że ktoś na nioego już czekał. Na oko była to tengu-dziennikarka, co mógł stwierdzić po aparacie na szyi oraz ogólnej postawie.
-Nie przeszkadzam?-Zapytała najpierw, i niezależnie od odpowiedzi dała mu kopertę.
-To od Ayi Shameimaru, redaktorki Bunbunmaru-I potem... po prostu stała, i czekała. Ale na co? Nie może tego listu przeczytać później?