Wszyscy
Ten cholerny nadziak Mercuriusa uratował Wam dupska. Jak się okazało ściany na Ścieżce Ciemności były naszpikowane długimi ostrzami. Jedyne co Wam towarzyszyło, to dźwięk i dotyk. Bycie kompletnie pozbawionym podstawowego zmysłu nijak nie było przyjemnym doświadczeniem.
Stając po drugiej stronie, zobaczyliście, że ciemność jest nieprzenikniona tylko z tamtej strony. No i te ostrza miały piłowate krawędzie, do tego upaprane jakimś ciemnym paskudztwem. Co za chory psychopata wymyślał ten dom wariatów?! A no tak...
W każdym razie, kolejne trzy korytarze do wyboru.
Po prawej korytarz zamieniał się w wielki cylinder podzielony na pierścienie z ostrzami, wirujące naprzemiennie do dość dużą szybkością. Między ostrzami było sporo miejsca, mniej - więcej pół metra w linii prostej.
Po lewej nad nieoświetloną przepaścią leniwie wirowały sobie cztery metalowe sztaby wisząc na grubych linach w dość niewielkiej odległości od siebie. I tylko one dzieliły Was od przejścia dalej. W nawach czaiły się przebudzone Gargulce - ich oczy lśniły fioletem i uważnie się na Was gapiły. Jak stado gołębi, albo sępów.
Natomiast na wprost widok był najweselszy - nisko wiszące, ostre jak brzytwa ogromne ostrza toporów bujały się jak wahadła wielkich zegarów. Między nimi znajdowały się gilotyny tak podobne do tych wcześniej zamrożonych przez Mercuriusa, ale znacznie większe. A żeby było jeszcze weselej, gdzieniegdzie były rozmieszczone małe otwory w ścianach. Tu porzucono wszelkie pozory - stalowe, owalne groty sterczały na widoku i straszyły. Ich nisze były mniej - więcej na poziomie belek i jak się przyjrzeć, jedno od drugiego nie było tak daleko.
Za Wami natomiast odezwał się kolejny wściekły ryk - bydlę wpadło w Gardziel... Ale po dźwiękach jakie temu towarzyszyły, można było być pewnym, że to pułapka ucierpiała bardziej. Teraz to coś było kompletnie wściekłe, bo tak grzmotnęło łbem w sufit, że pęknięcie dogoniło Was aż w tym miejscu. Trochę pyłu posypało się na głowę Kazumy i Uokawy.
Przewodnicy oczywiście w najlepsze kontynuowali swoje piski o niebezpieczeństwach. Cholerne asy wywiadu...