News
Obecnie jest problem z emailami aktywacyjnymi, dla kont, które jako adres email mają ustawiony @gmail.com. Jeśli takowy mail nie doszedł pomimo kilku prób (nie trafił do folderu spam), prosimy o jego zmianę, bądź informację na IRC.
Wszyscy Mamizou zeskoczyła również drzewa i powoli idzie w waszą stronę. Popijając sobie sake po drodze. - No, widzę, że odgoniłeś się już od kobiet, łowco.
« Reply #182, on September 7th, 2015, 08:02 PM »Last edited on September 7th, 2015, 08:04 PM by adzi
-Ale nie od ciebie. Mówiłaś coś, że nie nie będziesz angażować, bo spłoszysz sprawcę? Nie wiem, czy cię posłać w diabły za wykorzystanie nas do zwiadu poprzez nadstawianie karku, czy dziękować za ratunek, o ile faktycznie ty ściągnęłaś tu Sakuyę. "Aby oszukać wrogów, trzeba wpierw oszukać sprzymierzeńców", co? (zbliża się i szepcze)
-może pora skończyć tę maskaradę, panno youkai? czym ty w ogóle jesteś?
Czy zrobiłem coś złego? Za mną przychodzi Mami, a Momotaro od progu oskarża ją o jakieś tam "oszukiwanie"... Owszem, jego powody są zrozumiałe, lecz na samo brzmienie słowa 'oszukiwanie' chcę uciekać przynajmniej na dwadzieścia metrów.
Gdyby tylko wyrosły mi takie skrzydła, do ucieczki...
Momotaro Mamizou uśmiechnęła się i odpowiedziała szeptem. - Dobrą, starą youkai, która, jak trzeba, to pomoże na swój sposób.
Wszyscy Mamixzou odeszła od Momotarou. - Panie łowca, chyba nie można o wykorzystaniu, gdy się kogoś pośle, żeby wypełniał swoje obowiązki. No i sama też nie próżnowałam i prowadziłam śledztwo w tej sprawie. W jego zaś efekcie, natrafiłam na te dwie dziewczyny i razem doszłyśmy do wniosku, że ucieczka sukkuba i zaginięcie drwali są ze sobą powiązane.
- Odprowadzić tych panów do domu, jak tylko odzyskają przytomność i uznać incydent za rozwiązany - kobieta zaśmiała się. - Tak, to byłaby najrozsądniejsza opcja. Po czym nabiłą sobie fajkę i ruszyła w stronę lasu. - No, na mnie już czas. Żegnajcie i powodzenia przy przyszłych incydentach. Rzuciła na pożegnanie.
-em, ahem... swoją drogą tylko jedna z nich była skąpo odziana... Tak czy siak, trza by ocucić tych biedaków, odprowadzić do wioski, zebrać pochwały i datki, po czym pójść pogotować się trochę w gorących źródełkach. Będziesz miał czym się pochwalić rodzinie! Uczestniczyłeś w rozwiązywaniu incydentu! (to ostatnie zdanie zostało wygłoszone sztucznie nadętym głosem a la Kapitan Ameryka) Doświadczyłeś absurdów i odstępstw od normy, jakich doświadczają współcześni łowcy.
- Tjaaa...Rodzinie.. Ri jest pewnie cały czas wkurzona na mnie, rodzice pewnie puszczą to mimo uszu, bo Reporterka Bunbunmaru napisze kolejny, łatwy do uwierzenia artykuł... Nie za bardzo się tym pochwalę. Chyba że kotu, bo z nim winno być wszystko w porządku. - uznałem głośno. - Ale zawsze świetnie wykonana robota. Cokolwiek to było. A ta druga, o imieniu Koa... Racja, nie była skąpo ubrana. Była do skąpa obszarpana z ubrań! - odparłem żartem.
... - Dobra, zajmujemy się tymi osiłkami? Widocznie się budzą. I jeszcze dziś masz mi urosnąć skrzydła!
-Z tym dziś to nie przesadzaj, bo nie wiem, jak szybko ty zdołasz ogarnąć. Mogę tylko zagwarantować, że na pewno koniec końców będziesz pykał beczki i pętle tak samo, jak teraz byś robił przewroty i salta. Z twoim poziomem energii latanie będzie dość drobnym problemem...
Wszyscy Gdy tak sobie rozmawialiście, Mamizou zniknęła wśród drzew. Drwale też powoli zaczęli się budzić. Towarzyszyły temu liczne pytania, które w sumie można zakwalifikować do dwóch kategorii: pierwsza z nich tyczyła się aktualnego miejsca ich pobytu, a druga celu przebywania w tymże miejscu. Innymi słowy: pytania brzmiały najczęściej: "Gdzie ja jestem?" i "Co ja tutaj robię?" Najwyraźniej byli jeszcze oszołomieni.
-Hm... Jesteście w lesie, gdzie poszliście po drewno, ale was porwał i objął kontrolą umysłu youkai, przez co wam trochę czasu tu zeszło. Martwią się o was w wiosce, więc zbierajcie manatki i wracamy. W razie czego i tak tu w końcu wrócicie do pracy, teraz po prostu trzeba pokazać waszym bliskim i znajomym, że nic wam nie jest. Ja jestem łowcą youkai i zadbałem, żebyście się o delikwentem martwić nie musieli.
- Jasne. Tak. Tak, jak on mówi. Ja zaś jestem jego pomagierem. Życzę miłego dnia i polecam się na przyszłość - wycedzałem przez zęby.
Szeptem poprosiłem go jednak o przysługę - żeby spróbował znaleźć mi jakieś zajęcie, pracę. Bardziej związaną z eksploracją tej krainy "na zewnątrz Wioski Ludzi". - ...ale każdą monetkę będę liczył - zakończyłem, nadal prowadząc z nim drwali jak stado krów.
« Reply #194, on September 9th, 2015, 12:21 AM »Last edited on September 9th, 2015, 02:22 PM by Cthulhoo
Szliście więc z drwalami w stronę wioski. Próbowali się was wypytywać o szczegóły związanymi z tym youkai, bo oni kompletnie nic nie pamiętali. To już w waszej woli, ile im przekażecie. Dzoszliście w końcu do wioski, w której, po wczorajszym zamieszaniu, nie było już śladu. Ludzie wrócili do swoich zajęć. No cóż, zaginięcie grupy ludzi to poważny incydent, ale życie toczy się dalej i trzeba zająć się własnymi sprawami. Jednak powrót drwali oderwał ludzi od ich codzienności i wszyscy ruszyli w stronę waszej grupy. No... może poza kapłanką, która właśnie wieszała plakaty zapraszające na spektakl Noh.