Well... moją przygodę z pełną wersją TD zacząłem oczywiście od Reimu na normal - duży zasięg, niezgorszy dmg, tylko trzeba ją popychać by się gdzieś sama z siebie ruszyła. Miód.
Pierwszy stage - Bez większych zmian - raz przypadkiem straciłem życie na pierwszym spellu bo się zagapiłem, ale po restarcie wszystko poszło gładko. Nic więcej do dodania
Drugi Stage - Dwa spelle przy których nie trzeba się ruszać - bez zmian.
Trzeci stage - Wydawało mi się, że jest nieco nieco trudniejszy ogółem, chociaż ostatni spell poszedł o wiele lepiej, może dlatego, że miałem już lekką wprawę w łapaniu duszków. Ciągle mój ulubiony. Cztery życia na pokładzie... ZUN'ie, why so jewish?
Czwarty - Pierwsze straty żyć i bomb, ale ogólnie nie było aż tak źle, chociaż w pamięć mi nie zapadł bo nie mogę powiedzieć nic konkretnego... o, mam. Eteryczna siostra Nazrin. I bananowe pociski... chyba.
Piąty - Nowe pociski, weee... chociaż same patterny non-spelli przywodzą mi na myśl Kogasę na ostrej diecie. Dwa razy straciłem życie w durny sposób, ale ostatni spell elegencki, chociaż nie aż tak trudny... ale na pewno byłby łatwiejszy gdyby nie ten meatshield.
Last - Niby też nie trudny, ale nie przeszedłem. Jak się pomylę to mi strzelcie, ale kasza manna w polewie którą nam tutaj serwują mnie irytują. Śliczne złote koło po którym ma ię pół sekundy na ogarnięcie patternu bo jak nie to w pysk. No i ta cudna kratka z nożyków... aż się IN'owa łezka w oku kręci...
Ogółem - gra niezła, łatwa na tym poziomie trudności, trochę randomowa, głównym wyzwaniem jest tutaj odpowiednie użycie Mega-uber-hiper-piper mode z "c" by zebrać jak najwięcej bomb i żyć, co nie jest tak frustrujące jak w UFO którego za nic w świecie nie przejdę z tego powodu, ale dość skutecznie może powstrzymywać przed przejściem gry za pierwszym podejściem. Stawiałbym ją mniej więcej na równi z IN'em pod tym względem, chociaż tamten miał pięć razy lepszy klimat. Over.
Pierwszy stage - Bez większych zmian - raz przypadkiem straciłem życie na pierwszym spellu bo się zagapiłem, ale po restarcie wszystko poszło gładko. Nic więcej do dodania
Drugi Stage - Dwa spelle przy których nie trzeba się ruszać - bez zmian.
Trzeci stage - Wydawało mi się, że jest nieco nieco trudniejszy ogółem, chociaż ostatni spell poszedł o wiele lepiej, może dlatego, że miałem już lekką wprawę w łapaniu duszków. Ciągle mój ulubiony. Cztery życia na pokładzie... ZUN'ie, why so jewish?
Czwarty - Pierwsze straty żyć i bomb, ale ogólnie nie było aż tak źle, chociaż w pamięć mi nie zapadł bo nie mogę powiedzieć nic konkretnego... o, mam. Eteryczna siostra Nazrin. I bananowe pociski... chyba.
Piąty - Nowe pociski, weee... chociaż same patterny non-spelli przywodzą mi na myśl Kogasę na ostrej diecie. Dwa razy straciłem życie w durny sposób, ale ostatni spell elegencki, chociaż nie aż tak trudny... ale na pewno byłby łatwiejszy gdyby nie ten meatshield.
Last - Niby też nie trudny, ale nie przeszedłem. Jak się pomylę to mi strzelcie, ale kasza manna w polewie którą nam tutaj serwują mnie irytują. Śliczne złote koło po którym ma ię pół sekundy na ogarnięcie patternu bo jak nie to w pysk. No i ta cudna kratka z nożyków... aż się IN'owa łezka w oku kręci...
Ogółem - gra niezła, łatwa na tym poziomie trudności, trochę randomowa, głównym wyzwaniem jest tutaj odpowiednie użycie Mega-uber-hiper-piper mode z "c" by zebrać jak najwięcej bomb i żyć, co nie jest tak frustrujące jak w UFO którego za nic w świecie nie przejdę z tego powodu, ale dość skutecznie może powstrzymywać przed przejściem gry za pierwszym podejściem. Stawiałbym ją mniej więcej na równi z IN'em pod tym względem, chociaż tamten miał pięć razy lepszy klimat. Over.