Następny temat do rantów? Moja krew!
EoSD: Ciężki skurczybyk. Zapiernicz przed IFoD przechodze dzięki wymierzeniu power itemów tak, aby skasować pociski. Royal Flare nie umiem ni ch**. Sama Flandre to jeden z najtrudniejszych extra bossów. Dość powiedzieć że Lävatein to jedyna karta, z którą nie mam problemów. Wszystkie chwyty dozwolone. 2 razy chciało mi się kończyć, niestety margines błędu jest prawie tak mały jak w SA Extra.
PCB: Moje ulubione. Przeszedłem nie wiem ile razy. Sam stage łatwy poza wybuchem po midbossie i końcówka w Phantasm. Midboss Ran jest wkurzająca, jak i Charming Bullshit from All Sides, Unilateral Contact/Double Black Death Butterfly i oba słoneczka. Reszta to cud, miód i orzeszki - wszystko inne jest łatwe, a BoLaD i Danmaku Bounded Field są na tyle za**biste, że nie przeszkadza mi trudność. No i Necrofantasia. Zdecydowanie 2 najlepsze extra.
IN: Słownie raz chciało mi się to przechodzić to nie wiem wiele. Sam stage to kompletna pamięciówka - jak się nauczysz to wygrasz, a walki poza Ex-Keine, Fujiyama Volcano i 1 kartą Mokou są proste.
MoF: Kanako to najprostszy midboss ever, a do tego na stage możesz bombować ponad przyzwoitość, więc ściany przed bossem nie stanowią takiego problemu, jaki mogłyby. Suwako ma za to bardzo denerwujące/mindfuckowe patterny:
Long-Arm and Long-Leg to dziwadło, które zmusza Cię do chirurgicznej precyzji zamiast do unikania,
Jade of the Horrid River jest spox JEŚLI się nauczysz, chociaż najgorsze jak omijasz i niechcący dotkniesz Suwako,
Snake Eats the Croaking Frog to cholerstwo, które często nie ma zamiaru mnie przepuszczać,
Seven Stones and Seven Trees - no comment
The Red Frog in the Fourth Year of the Houei Era (1 survival) - jak wyżej
Mimo wszystko prostsza od Flandre. Kwestia ogarnięcia, zwłaszcza że margines błędu nie jest taki mały.
SA: Świetnie. Najbardziej wkur*iający poziom ever. Miracle Fruit jeszcze znoszę, ale Rice Shower = safespot i ch*j. Refleksowe nonspelle Koishi kochają mnie trollować gdy ściany rozszerzają sie przede mną. Na szczęście odczytowe są łatwe, poza czwartym (z dwóch stron). Id i Super-Ego to ch*jostwa, którymi ZUN trollował mnie ponad miesiąc póki się nie przyzwyczaiłem. To jest właśnie powód, dla którego spell practice jest potrzebne, idioto! Rorschach i fallusy wydają się łatwe ale są cholernie zdradliwe, a śmierć na tym extra z 3-4 bombami oznacza porażkę (przynajmniej póki nie przechodzisz na luzie). Chociaż te drugie umiem raczej. Genetics to kawał ch*ja i tyle. Survival 2 część = bomb, a Rose zdeptało z 10 moich podejść zanim w końcu wygrałem. Teraz już umiem te wszystkie patterny, ale ogarnianie zajęło mi gdzieś tyle, ile potrzebowałem na poprzednie 4 extra razem wzięte - na szczeście jestem uparty jak osioł wobec Touhou. Gdyby chociaż promil klątw rzucanych przeze mnie przy ogarnianiu tego spełniło się, w miejscu Gensokyo byłaby teraz otchłań.
UFO: Nie miałem jeszcze dość samozaparcia, by próbować.
FW: Jak wyżej. Z tym że to przeszedł mój młodszy brat, który do tej pory ogarnął tylko Mokou (!). Z tego co widzę, patterny są psychiczne, ale strategiczne zamrażanie, nie tracenie bomb przy śmierci i dużo szans na dodatkowe życia sprawiają, że ta plansza jest nawet nawet (dla porównania mój brat rzucił SA Extra po zdecydowanie za długim męczeniu się z serduszkami).
Swego czasu miałem ambicje na Shuusou Gyoku extra, ale...kto widział ten wie :V (a szkoda, bo Dichromatic Lotus Butterfly to mój ulubiony temat muzyczny by ZUN zaraz po Necrofantasii i Demystify Feast).