40000 yen. Nie wiedział, jaka wiedza jest zawarta w oferowanym grimuarze, ale już za sam fakt, że posiada on wystarczającą moc by sam z siebie zapewnić energię na parę zaklęć bez inkantacji wg. niego mówiło samo za siebie. Poręczne. I dało pewien obraz tego, jaką magią posługuje sie Patchouli.
...mógłby ją zaskoczyć w razie czego. Ale dałoby mu to niewiele więcej niż parę sekund. Tak sobie wykalkulował. Dobre i to. I mimo tego, że Patchouli raczej nie zamierzała zagłębiać się w temat stworzenia które narzuciło na niego ten los... warto było to zapamiętać. Chociaż element śmierci byłby czymś, z czym wolałby nie spotkać w najbliższym czasie. Słuchał dalej, bo po pochwale jego osoby (Na którą zareagował uśmiechem i skinieniem głowy, będącym niemym podziękowaniem).
Wyjaśnienia Forgusa bardzo zgrabnie wpisywały się w pewne bardzo dobrze znane mu podstawy. W końcu był magiem. Jak się okazało, trafiło to w dobrą strunę, bo Patchouli ożywiła się znacznie. Chyba każdy przez moment był zdezorientowany jej żądaniem. A chyba najbardziej Astrophel, który sobie nie wyobrażał, by przenieść cały świat myśli oraz wspomnień ze wszystkich linii czasowych do jej rąk własnych.
Nie przeliczył się jednak gdy pomyślał, że musi mieć jakiś plan. I miała. Jego ożywienie wyszło na wierzch, gdy wspomniała o kronikach Akashy. Oczy mu się aż zaświeciły, a twarz nabrała rumieńców. Czy ona naprawdę... nie, musi mieć jakiś plan, inaczej nie marnowałaby własnego czasu. Ich też, ale to tak przy okazji. Reszta jakoś straciła na znaczeniu. Chciał wiedzieć.
I faktycznie. Dokładnie to, co ona mówiła. Mówiła o tych kronikach. Jakże mógłby nawet na chwilę przez to wątpić. Ale czy to plan wielkiego geniuszu, czy szaleńca? Och, jakże on pragnie myśleć w pierwszej kategorii! I miał ku temu coraz bardziej solidne podstawy, nawet jeśli nie był do końca zorientowany. Więcej. Toyosatomimi no Miko. Więcej. Ucieka przed youkai i chowańcami. Więcej. To wszystko?
Kwestie nagrody Forgusa i Damsa go nie interesowały w najmniejszym stopniu. Jedynie się skrzywił na próby targowania się z Patchouli. Pomyślał coś o nieśmiertelności. Ale to powie potem, na osobności. Aż w końcu zwróciła się do niego. Wewnętrznie puchnął z dumy, ugniatając się zarazem z każdej strony myślami "Jeszcze niczego nie zrobiłeś" oraz "na pewno coś się zacznie komplikować" Pierwsze co powiedział?
-Moje uczestnictwo w takim przedsięwzięciu z inicjatywy panienki uznaję za prawdziwy zaszczyt. Dołożę wszelkich starań, by się ono powiodło i przyniosło dla nas adekwatne do skali potencjału korzyści-Ukłonił się ponownie, w geście "oddania się do dyspozycji". Specjalnie użył liczby mnogiej, mając na myśli jego oraz Patchouli. Potem pojawiła się kwestia Flandre. Podrapał się za szyją.
-Ah, tak... uciszyć, tak?-Zapytał. Uśmiechnął się lekko. Miał plan, który może nawet nie skończy się dla niego wielką krzywdą i śmiercią, jeżeli będzie udawał iż nie ma z tym nic wspólnego. Jeżeli Flandre zacznie marudzić z powodów wymienionych przez panienkę (Albo ogólnie zauważy, że magini będzie próbowała ją uciszać) i nie będzie reagować na to co się do niej mówi. to użyje mocy nadanej mu przez pakt z Luną. Innymi słowy, wyciszy Flandre. ALE DOPIERO WTEDY, JAK ŚRODKI PERSWAZJI PATCHOULI NIE ZADZIAŁAJĄ. A jak zamierzał udawać, że zajmuje się czymś zupełnie innym?
-Więc mamy sposób na odnalezienie jej, jak dobrze zrozumiałem panie Forgus? A bazując na wyjaśnieniu panienki Knowledge, mamy też kogoś, kto mógłby się do niej zbliżyć bez płoszenia jej, prawda panie Dams?-Podjął temat. W najgorszym wypadku będzie próbował zasłonić chwytany przez nią "fragment" jego ciała gwiazdą. Dużą. By go zasłoniła. Pewnie będzie celowała w głowę.