Steku nie nauczyłem się robić. Jeszcze.
Popełniłem błąd siedząc cicho. Popełniłem też błąd robiąc postać, która wykonywała zadania dla sportu. Teraz to musi robić niestety z przymusu. Postać jak umarła, tak umarła. Stała się nieśmiertelna? Za jaką cenę? Do końca swojego nie-życia pozostanie niewolnikiem Seigi Nyan Nyan, którą nienawidzi z całego serca za to co zrobiła mu i Yoshice (już wie dlaczego chciała umrzeć). Pomijając fakt, że całkowicie zaprzeczyła temu kim był. Czy kiedykolwiek zemściłby się na Seidze? Wątpię. Czy znalazłby wyjście z tej sytuacji? Również wątpię. Mógłbym planować jego ascension do statusu "ducha natury"... Wyszedłby z tego taki cheese, że nie wiem kto chciałby to prowadzić. Żałuję tylko, że nie walnąłem większego text walla i głębiej nie wchodziłem w szczegóły postaci, co jest czym, itp. Może zostałoby to lepiej zrozumiane.
Well. Obawiałem się tego "pierdolę idę do domu". Widziałem to na równi z "brak motywacji do uczestnictwa w sesji", albo "incydent został roztrzygnięty bez twojej pomocy". Tak czy siak: "sesja zakończyła się niepowodzeniem". Dunno. Może uczestniczyłem w "piaskownicowym" świecie, w którym nie było ustalonego celu wyprawy. My bad.
Akurat "Stary człowiek i morze" oceniam pozytywnie.
Temat mocy oczywiście poleciał w pizdu... Progres istnieje, ale rozmija się on z pojęciem "rzeczywisty progres" przez który rozumiem... I tu zadam pytanie. Czy postacie graczy kiedykolwiek będą miały możliwość dorównać sprawnościowo postaciom kanonicznym? Jeśli tak, to ten progres naprawdę ma znaczenie. Jeśli nie, to... No nic. Nowy skill, który może się przydać. Hurra. Ale kanon nie pokonasz.
Well. Sesje Sereny miło wspominam, bo była durna na swój sposób. Poczułem jednak, że charakter sesji był bardziej poważny, a w związku z tym wrzuciłem poważną postać. Mimo KP, która krzyczała "ZABIJAM LUDZI" była to jednak ostateczność. Postać była bardziej doświadczona, lepiej myślała w walce i miała środki (dwie spellcardy) na każdą okazję. Spellcardy zrozumiane jako bomby opisałem jako pocisk mogący zestrzeliwywać pociski o danym kolorze i kształcie (w mechanice Touhou) oraz karta niewrażliwości służąca jako ostatnia deska ratunku przed morderczą końcówką cudzej spellcardy (ostatnie 15 sekund spellcardy, timeout). Widząc obfity motyw danmaku w pierwszej sesji, zrobiłem postać przygotowaną na danmaku. Cóż... Drugi spell został zrozumiany po swojemu - z jednej strony czas się niemal zatrzymał, a z drugiej strony został trafiony w trakcie działania - przestałem ogarniać jak to w końcu działa, ale nic nie gadałem. Moja wina, bo może źle zrozumiałem możliwości spellcardy.
Walka z Yuuką była epic i chyba żadna postać nie osiągnęłaby takiego poziomu (spodziewałem się efektu zwolnienia czasu przez Sakuyę z SWR - nie podlegało to mojej interpretacji). Walka była jednostronna, bo miała być jednostronna. Łowca to zrozumiał. Ten świat był przerażający... Co do Seigi, to kompletnie zjebałem. Nie spodziewałem się tego, że mogę sobie tak po prostu spierdolić (horyzont usrany nożami, jak pola kukurydzy w stanie Iowa). Sesja prawdopodobnie skończyłaby się niepowodzeniem, postać przeżyłaby i miałaby na karku Yuukę, Seigę i wkurwioną Reimu. Wybrałem jednak opcję godną śmierci wojownika i... Chuj z tego wyszedł. Włócznia była głównym artefaktem pod kontrakt. Ostatecznie został goły i boski. Tak miało być i... Prawdopodobnie postać umarłaby niezależnie od poczynań. Pułapka.
Chyba błędem było zrobienie doświadczonej z pozoru postaci, ponieważ wyszedł kompletny brak doświadczenia w walce z rzeczami z Gensokyo. Żałuję rozlokowania statsów do siły woli i percepcji, ponieważ ta druga nie jest brana pod uwagę w walce, a pierwsza była fluffem do kontrolowania Bestii. Kolejnym błędem było zrobienie postaci opierającej się na walce wręcz. Żeby tylko miał okazję zbliżyć się lub być na tyle szybki, żeby nie dostać w mordę przed pierwszym jabem. Meh.
W sumie przez ostatnie trzy walki czuję, że postać nie ma kontroli w walce, a z kolei ja nie mam kontroli nad postacią. To be honest, za chuja nie wiem co zrobić. Chyba, że spróbuję czegoś nowego i zaryzykuję, ale nie wiem czy w momencie rzucenia się z toporem powinien powstrzymać mnie rozkaz z amuletu, czy jak. Czy może starać się przebić na siłę swój tok myślenia. Nie wiem. Nie przywykłem się do kłócenia z MG czy robieniu im na opak.
Also:
(click to show/hide)
EDIT:
Top kek. Nie wiem czy będę grał, ale masz/macie innych chętnych do gry. Na niektóre rzeczy przymknąłem oko, bo MGujesz poraz pierwszy. Nie skłaniam się bezpośrednio do Ciebie, a chcę jedynie konkretnie wiedzieć jaki w końcu ten pierdolony system, bo widzę przeskoki raz z bijatyk, a raz z danmaku i za chuja przestaję rozumieć na jakich zasadach to się w końcu opiera. Jeżeli progres może zostać utracony kasacją postaci, to wypadałoby wiedzieć w końcu do jakiego stylu mają się przygotowywać gracze i ich postaci. Czy spellcardy to mają być bomby (przygotowanie na danmaku), reversale (przygotowanie na bijatyki) czy jakieś utylizacyjne gówno na miarę technik z SWR/UNL (czego brakuje u graczy, a posiadają NPCe). Płynność systemu zbija mnie z tropu.
Popełniłem błąd siedząc cicho. Popełniłem też błąd robiąc postać, która wykonywała zadania dla sportu. Teraz to musi robić niestety z przymusu. Postać jak umarła, tak umarła. Stała się nieśmiertelna? Za jaką cenę? Do końca swojego nie-życia pozostanie niewolnikiem Seigi Nyan Nyan, którą nienawidzi z całego serca za to co zrobiła mu i Yoshice (już wie dlaczego chciała umrzeć). Pomijając fakt, że całkowicie zaprzeczyła temu kim był. Czy kiedykolwiek zemściłby się na Seidze? Wątpię. Czy znalazłby wyjście z tej sytuacji? Również wątpię. Mógłbym planować jego ascension do statusu "ducha natury"... Wyszedłby z tego taki cheese, że nie wiem kto chciałby to prowadzić. Żałuję tylko, że nie walnąłem większego text walla i głębiej nie wchodziłem w szczegóły postaci, co jest czym, itp. Może zostałoby to lepiej zrozumiane.
Well. Obawiałem się tego "pierdolę idę do domu". Widziałem to na równi z "brak motywacji do uczestnictwa w sesji", albo "incydent został roztrzygnięty bez twojej pomocy". Tak czy siak: "sesja zakończyła się niepowodzeniem". Dunno. Może uczestniczyłem w "piaskownicowym" świecie, w którym nie było ustalonego celu wyprawy. My bad.
Akurat "Stary człowiek i morze" oceniam pozytywnie.
Temat mocy oczywiście poleciał w pizdu... Progres istnieje, ale rozmija się on z pojęciem "rzeczywisty progres" przez który rozumiem... I tu zadam pytanie. Czy postacie graczy kiedykolwiek będą miały możliwość dorównać sprawnościowo postaciom kanonicznym? Jeśli tak, to ten progres naprawdę ma znaczenie. Jeśli nie, to... No nic. Nowy skill, który może się przydać. Hurra. Ale kanon nie pokonasz.
Well. Sesje Sereny miło wspominam, bo była durna na swój sposób. Poczułem jednak, że charakter sesji był bardziej poważny, a w związku z tym wrzuciłem poważną postać. Mimo KP, która krzyczała "ZABIJAM LUDZI" była to jednak ostateczność. Postać była bardziej doświadczona, lepiej myślała w walce i miała środki (dwie spellcardy) na każdą okazję. Spellcardy zrozumiane jako bomby opisałem jako pocisk mogący zestrzeliwywać pociski o danym kolorze i kształcie (w mechanice Touhou) oraz karta niewrażliwości służąca jako ostatnia deska ratunku przed morderczą końcówką cudzej spellcardy (ostatnie 15 sekund spellcardy, timeout). Widząc obfity motyw danmaku w pierwszej sesji, zrobiłem postać przygotowaną na danmaku. Cóż... Drugi spell został zrozumiany po swojemu - z jednej strony czas się niemal zatrzymał, a z drugiej strony został trafiony w trakcie działania - przestałem ogarniać jak to w końcu działa, ale nic nie gadałem. Moja wina, bo może źle zrozumiałem możliwości spellcardy.
Walka z Yuuką była epic i chyba żadna postać nie osiągnęłaby takiego poziomu (spodziewałem się efektu zwolnienia czasu przez Sakuyę z SWR - nie podlegało to mojej interpretacji). Walka była jednostronna, bo miała być jednostronna. Łowca to zrozumiał. Ten świat był przerażający... Co do Seigi, to kompletnie zjebałem. Nie spodziewałem się tego, że mogę sobie tak po prostu spierdolić (horyzont usrany nożami, jak pola kukurydzy w stanie Iowa). Sesja prawdopodobnie skończyłaby się niepowodzeniem, postać przeżyłaby i miałaby na karku Yuukę, Seigę i wkurwioną Reimu. Wybrałem jednak opcję godną śmierci wojownika i... Chuj z tego wyszedł. Włócznia była głównym artefaktem pod kontrakt. Ostatecznie został goły i boski. Tak miało być i... Prawdopodobnie postać umarłaby niezależnie od poczynań. Pułapka.
Chyba błędem było zrobienie doświadczonej z pozoru postaci, ponieważ wyszedł kompletny brak doświadczenia w walce z rzeczami z Gensokyo. Żałuję rozlokowania statsów do siły woli i percepcji, ponieważ ta druga nie jest brana pod uwagę w walce, a pierwsza była fluffem do kontrolowania Bestii. Kolejnym błędem było zrobienie postaci opierającej się na walce wręcz. Żeby tylko miał okazję zbliżyć się lub być na tyle szybki, żeby nie dostać w mordę przed pierwszym jabem. Meh.
W sumie przez ostatnie trzy walki czuję, że postać nie ma kontroli w walce, a z kolei ja nie mam kontroli nad postacią. To be honest, za chuja nie wiem co zrobić. Chyba, że spróbuję czegoś nowego i zaryzykuję, ale nie wiem czy w momencie rzucenia się z toporem powinien powstrzymać mnie rozkaz z amuletu, czy jak. Czy może starać się przebić na siłę swój tok myślenia. Nie wiem. Nie przywykłem się do kłócenia z MG czy robieniu im na opak.
Also:
Nareszcie wyjaśni się sytuacja dla graczy.(click to show/hide) Success.
EDIT:
Top kek. Nie wiem czy będę grał, ale masz/macie innych chętnych do gry. Na niektóre rzeczy przymknąłem oko, bo MGujesz poraz pierwszy. Nie skłaniam się bezpośrednio do Ciebie, a chcę jedynie konkretnie wiedzieć jaki w końcu ten pierdolony system, bo widzę przeskoki raz z bijatyk, a raz z danmaku i za chuja przestaję rozumieć na jakich zasadach to się w końcu opiera. Jeżeli progres może zostać utracony kasacją postaci, to wypadałoby wiedzieć w końcu do jakiego stylu mają się przygotowywać gracze i ich postaci. Czy spellcardy to mają być bomby (przygotowanie na danmaku), reversale (przygotowanie na bijatyki) czy jakieś utylizacyjne gówno na miarę technik z SWR/UNL (czego brakuje u graczy, a posiadają NPCe). Płynność systemu zbija mnie z tropu.