-A ja bym nawet chętnie to zrobił...-Astrophel był nie mniej zdziwiony niż Shizukana. Może nawet bardziej. Wszedł za nią do środka zastanawiając się, czy jego dobry gest właśnie nie zrzuci mu na głowę większej ilości kłopotów. Znając jego szczęście pewnie tak się skończy.
Słuchał swoich obowiązków z uwagą. Dwa tygodnie dyskusji i badań? Jak dla niego to jak najbardziej w porządku układ. Gorzej tylko, że będzie robił to pod czyjeś dyktando. Ale mogło być gorzej. Przyjrzał się obiektowi pokazanego przez kappę. Potem zobaczył pozostałe zdjęcia. Głowa zaczęła mu pracować
-Widzę o czym mówisz. Wstępnie mamy następujące możliwości...
***
Oj tak, okazało się, że bardzo lubił o tym mówić. Jego dywagacje były bardzo rozwlekłe, meandrujące (głównie wtedy, gdy coś mu się przypominało) chociaż jeżeli był przywoływany do porządku i proszony o udzielenie konkretnej odpowiedzi to się streszczał i podawał konkrety. Oczywiście, nie był chodząca encyklopedią (Chociaż wiedział sporo) i jak nie był czegoś pewny to zerkał do swoich grimoirów by się upewnić. Dopytał też o ich własne źródła informacji, by mógł się z nimi zapoznać i w razie czego już z góry uzupełnić bądź zweryfikować. Jeżeli czegoś nie wiedział, obiecywał to sprawdzić po powrocie do domu, gdzie miał swoje źródła.
Przy objaśnianiu kwestii dotyczących gwiazd używał nazw zarówno używanych przez ludzi jak i youkai. Ciągle go drażnił tamten wypadek.
W przypadku wątpliwości, dyskutował. Powoływał się na znane sobie fakty. Ale i słuchał. Przedstawiał swój punkt widzenia, rozpisywał i rozrysowywał różne rzeczy. Ale dopytywał też o różnorakie urządzenia, których nie znał oraz o ich funkcje.
Ale przede wszystkim, usiłował udzielić odpowiedzi na zadawane mu pytania, tak.
***
W końcu jednak dzień pracy się skończył. W środku dnia jakoś o tym zapomniał, ale teraz... o co chodziło tej małpie? Znowu zamierzała wywinąć mu jakiś numer, pomimo jego dobrego gestu?
Poleciał do siebie sprawdzić. Tym razem jak coś zrobi, to nie będzie mieć litości.