-"Ehem..."Rzut" oszczepem bez użycia rąk, tak?" - Popatrzył się na celestiankę zdziwionym wzrokiem wyrażającym pytanie "Co do cholery?"
-"Nieważne. I tak nie zamierzałem ich używać, w końcu po co. Chyba tym razem obejdzie się bez rozlewu krwi..." - Rzucił, sprawdzając ciężkość oszczepu oraz profilaktycznie czy nie jest na tyle ostry aby przebić komuś czaszkę albo coś. Skąd mu to przyszło do głowy...Zresztą teraz ma gorsze zmartwienie...Od początku nie spodziewał się, że samą siłą mięśni mógłby dorównać potężniejszym fizycznie youkai, ale teraz tym bardziej pewne było, że będzie musiał skorzystać z boskiej mocy. W końcu tym razem nie mówiła nic o danmaku, ale skoro teraz zużyje jedno przywołanie, to na walkę zostaną mu tylko dwa...Już podczas zjazdu zastanawiał się, czy nie użyć podmuchu do pomocy w sterowaniu i czy to by go zdyskwalifikowało...Ale teraz nie ma innego wyjścia.
Coż, przynajmniej może zaimponuje widzom mocą Świątynii.
-"Mogę zacząć." - Powiedział. Chyba woli mieć to z głowy a potem tylko usiąść i oglądać. A zatem...
"O, tchnienie niebios dające życie, użycz mi swojej siły...Persona...Kanako Yasaka!". - Zadeklarował. Teraz zostało tylko odpowiednio skierować podmuch powietrza wraz z oszczepem i pchnąć go silnym strumieniem. Oby się udało.