Zadziałało. Świetnie. Tylko teraz miał jeden problem ekstra - tego człowieka, który będzie robił mnóstwo zamieszania z tymi włosami... nie to, by mu się dziwił. Przydałaby mu się jednak czapka.
Co więcej, zaczęło się robić coraz mniej ciekawie. Rozsierdził tą całą shinigami na tyle, że jej kosę otoczyła jakaś czarna aura i poleciała prosto na nich. A oni na nią?!
Nie było jednak czasu na dziwienie się. Miał złe przeczucia, ale musiał zareagować w jakiś sposób. A w pierwszym odruchu spróbował oślepić jej drugie oko w taki sam sposób jak pierwsze, co jak dobrze pójdzie zajmie mu dosłownie ułamek sekundy. Więcej nie było trzeba. Nawet nie używał tak silnej mocy zapalającej, by nie powtórzyć czasem tego co stało się parę chwil temu - już zwykły, silny laser powoduje ślepotę, a nie zapala tak szybko.
Jeżeli ten myk się udał (Leciała prosto na nich, bez uników, a nawet jeżeli zamknie po prostu oko - też mu to wystarczy) złapał Forgusa za ramię i poleciał w bok zmniejszając przy tym swoją wysokość, zostawiając trzy gwiazdy do tego swobodnego przyciągania do Komachi. Nie miał czasu na łagodniejsze działania czarnej dziury (Jednak jedną zostawił na drodze Komachi - pod nią, by chociaż jedna noga się w nią zahaczyła. Może się zatrzyma, może urwie jej nogę a ona poleci dalej - kto wie), dlatego odepchnął siebie+Forgusa oraz Damsa białą, działającą nieco na skos. Głównie zwroty były skierowane po bokach, ale siebie z Forgusem wysłał nieco w dół i do tyłu z dużą siłą (Forgus powinien dobrze przyjąć na siebie obciążenia, wydawał się był w większości mechaniczny, a tamto obciążenie 80 km/h zniósł wzorowo), a Damsa w górę. Wyciszy przy okazji siebie, Forgusa ,oraz Damsa. Po co to? Ano po to, zdezorientować ślepą Komachi. Bo planował pozostawić trzy gwiazdy w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą byli, i wysłać je z taką prędkością jaką by lecieli gdyby nie wykonał ruchu. By je potem zdetonował, ale to wtedy, jeżeli by oślepił shinigami. Ale to wtedy, jeżeli nie będzie dalej lecieć w ich kierunku pomimo oślepienia i zmiany kierunku/usunięcia się z drogi.
Zależało mu na tym, by być w ciągłym ruchu, to też właściwie co chwila się odpychał białymi dziurami, używając Forgusa jako bufor. Może wtedy ich nie złapie i nie będzie dalej za nimi latać. Musiała przyjąć, że będzie próbował ją oślepić, dlatego atak najpewniej nie będzie wymagał celowania.
A jeżeli się z kimś zamieni miejscami? To wtedy zależy. Jeżeli ktoś znajdzie się na drodze jego promienia... to znaczyłoby tyle, że jest tuż obok nich. Będzie próbował przytrzymać kosę dziurą przed uderzeniem. Jeżeli to on by się tam znalazł, to pozostawałoby mu obrona przed działaniami towarzyszy. Przechwytywanie pocisków.
A jeżeli nic nie zadziała, i Komachi nie zostanie zmylona i będzie na nich leciała z kosą?
...z jakiegoś dziwnego powodu pomyślał, że Yi mógł do niego strzelić, bo zobaczył jakąś gwiazdę między jego nogami. Dlatego wolał nie używać swojej spellcardy. Ale jak nic innego mu nie pozostanie... to najpierw spróbuje odepchnąć ich oraz Komachi/jej ostrze od siebie, choćby je przytrzymując, a ich dwójkę odpychając. W ostatecznej ostateczności użyje karty zaklęć by złapać Komachi w środku, i szybko ją wystrzeli w niebo. Może wtedy Yi się zainteresuje, heh.
(Możliwe ewentualne edity w zależności od działań pozostałych graczy. Miałem w sumie jeszcze nie wysyłać ale z rozpędu kliknąłem)
Co więcej, zaczęło się robić coraz mniej ciekawie. Rozsierdził tą całą shinigami na tyle, że jej kosę otoczyła jakaś czarna aura i poleciała prosto na nich. A oni na nią?!
Nie było jednak czasu na dziwienie się. Miał złe przeczucia, ale musiał zareagować w jakiś sposób. A w pierwszym odruchu spróbował oślepić jej drugie oko w taki sam sposób jak pierwsze, co jak dobrze pójdzie zajmie mu dosłownie ułamek sekundy. Więcej nie było trzeba. Nawet nie używał tak silnej mocy zapalającej, by nie powtórzyć czasem tego co stało się parę chwil temu - już zwykły, silny laser powoduje ślepotę, a nie zapala tak szybko.
Jeżeli ten myk się udał (Leciała prosto na nich, bez uników, a nawet jeżeli zamknie po prostu oko - też mu to wystarczy) złapał Forgusa za ramię i poleciał w bok zmniejszając przy tym swoją wysokość, zostawiając trzy gwiazdy do tego swobodnego przyciągania do Komachi. Nie miał czasu na łagodniejsze działania czarnej dziury (Jednak jedną zostawił na drodze Komachi - pod nią, by chociaż jedna noga się w nią zahaczyła. Może się zatrzyma, może urwie jej nogę a ona poleci dalej - kto wie), dlatego odepchnął siebie+Forgusa oraz Damsa białą, działającą nieco na skos. Głównie zwroty były skierowane po bokach, ale siebie z Forgusem wysłał nieco w dół i do tyłu z dużą siłą (Forgus powinien dobrze przyjąć na siebie obciążenia, wydawał się był w większości mechaniczny, a tamto obciążenie 80 km/h zniósł wzorowo), a Damsa w górę. Wyciszy przy okazji siebie, Forgusa ,oraz Damsa. Po co to? Ano po to, zdezorientować ślepą Komachi. Bo planował pozostawić trzy gwiazdy w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą byli, i wysłać je z taką prędkością jaką by lecieli gdyby nie wykonał ruchu. By je potem zdetonował, ale to wtedy, jeżeli by oślepił shinigami. Ale to wtedy, jeżeli nie będzie dalej lecieć w ich kierunku pomimo oślepienia i zmiany kierunku/usunięcia się z drogi.
Zależało mu na tym, by być w ciągłym ruchu, to też właściwie co chwila się odpychał białymi dziurami, używając Forgusa jako bufor. Może wtedy ich nie złapie i nie będzie dalej za nimi latać. Musiała przyjąć, że będzie próbował ją oślepić, dlatego atak najpewniej nie będzie wymagał celowania.
A jeżeli się z kimś zamieni miejscami? To wtedy zależy. Jeżeli ktoś znajdzie się na drodze jego promienia... to znaczyłoby tyle, że jest tuż obok nich. Będzie próbował przytrzymać kosę dziurą przed uderzeniem. Jeżeli to on by się tam znalazł, to pozostawałoby mu obrona przed działaniami towarzyszy. Przechwytywanie pocisków.
A jeżeli nic nie zadziała, i Komachi nie zostanie zmylona i będzie na nich leciała z kosą?
...z jakiegoś dziwnego powodu pomyślał, że Yi mógł do niego strzelić, bo zobaczył jakąś gwiazdę między jego nogami. Dlatego wolał nie używać swojej spellcardy. Ale jak nic innego mu nie pozostanie... to najpierw spróbuje odepchnąć ich oraz Komachi/jej ostrze od siebie, choćby je przytrzymując, a ich dwójkę odpychając. W ostatecznej ostateczności użyje karty zaklęć by złapać Komachi w środku, i szybko ją wystrzeli w niebo. Może wtedy Yi się zainteresuje, heh.
(Możliwe ewentualne edity w zależności od działań pozostałych graczy. Miałem w sumie jeszcze nie wysyłać ale z rozpędu kliknąłem)