Miał już okazje próbować podróży astralnych, nawet z powodzeniem, to też akurat ta część całego procesu nie zaskoczyła go aż tak bardzo. Nic i nikt jednak nie mógł go przygotować na to, czego był właśnie świadkiem przez następne pięć minut. Zdecydowanie były to jedne z najpiękniejszych widoków, jakie mu było tylko dane oglądać w swoim życiu.
Czy to właśnie były kroniki Akashy? A może tylko wizualizacja tego, że przebywali właśnie wszechświat? Może... może... może... ach, kogo to na razie obchodzi. Chłonął wzrokiem, słuchem, a pragnął też dotknąć. Czuć.
Jeżeli śmierć miałaby go doprowadzić w takie miejsce, to może nie byłby to aż taki zły interes...
W końcu jednak znaleźli się na ziemi. Dosłownie, wraz z Forgusem znaleźli się na zakurzonej podłodze biblioteki Patchouli. Brutalnie doprowadzony przed oblicze rzeczywistości Astrophel zachłysnął się pyłem. Zakasłał i powoli się zaczął podnosić z podłogi. Popatrzył na Patchouli. A to dopiero ciekawostka... i to do tego jaka szczera reakcja. To jej też się to zdarza?
-I pomyśleć, że po naocznym doświadczeniu piękna wszechświata można ujrzeć coś jeszcze niezwyklejszego...-Skomentował w ten oto sposób, oczarowany jeszcze wcześniejszym widokiem, sam fakt zaskoczenia magini.
Zaraz potem jednak pomyślał... po prostu, pomyślał. To w sumie wystarczyło, by się ogarnąć. Pokręcił głową zakłopotany zdając sobie sprawę z tego, jakie bzdury właśnie plecie, i to właściwie bez specjalnego powodu Poza tym, by sobie pogadać, jak zwykle zresztą. Poprawił okulary dla niepoznaki, chociaż dalej brzmiał na dość zdenerwowanego-Uhm to znaczy... przepraszam najmocniej panienko Knowledge, miałem na myśli panienki zadziwienie, nie śmiałbym... to znaczy, w żadnym uwłaczającym sensie, wręcz... proszę mi wybaczyć... erm, mam nadzieję, że nie przeszkodziliśmy w niczym?-Zaczął się trochę miotać, aż w końcu zadał po prostu w miarę neutralne pytanie. MOŻE nie wyjdzie na kretyna... ech...
Otrzepał się nieco, odkaszlnął po raz kolejny. Rozejrzał się wokół potwierdzając, ze znaleźli się tam gdzie trzeba. Zauważył ruch w miejscu, gdzie wcześniej go nie obserwował. Spoważniał.
-Dams potrzebuje opieki, zasłabł w środku walki, najpewniej z powodu wysiłku, przegrzania i odwodnienia. Widzę, że ledwo go odratowałem... na razie-Rzekł do czarownicy. Miał nadzieje, że go zabierze stąd. Szybko-Jak rozumiem... zadanie z naszej strony zostało wykonane?