Ren
Kapłanka co jakiś czas potakiwała i mruczała coś w zrozumieniu. Zerkała raz za razem zmartwiona na Reimu, która to dalej nie za bardzo chyba utrzymywała kontakt z rzeczywistością.
-Jestem Kochiya Sanae, kapłanka świątyni Moriya. Zabiorę ze sobą Reimu... ugggh...-Zielonowłosa pochyliła się by złapać niedysponowane dziewcze w jakiś sposób, ale miała z tym trochę problemów. Ostatecznie jednak udało jej się ją jakoś złapać pod ramię.
-Umiesz latać? Przyda mi się tu pomoc...
Deviol
-[glow=black,2,300]Oczywiście, panie...[/glow]-Żywy cień ześlizgnął się z jego ramienia i zmieszał się z cieniem jednego zaułku, by przeskoczyć potem do jednego z uczestników zgromadzenia, który to obejrzał się. Nic jednak nie zauważył albo uznał, że mu się przywidziało, bo zaraz wrócił do słuchania.
Deviol cały czas krążył nad wioską.
Charlotte
Kiwnęła energicznie głową i poleciała przed siebie. Najwidoczniej Charlotte czeka kawałek biegu, ale nie było to aż takim problemem. W końcu nie miała mięśni, więc nie odczuwała zbytnio zmęczenia.
***
Świat ten był dziwny. Najwidoczniej odległości między miejscami nie były zbyt wielkie, gdyż właśnie na horyzoncie majaczył im las. Z drugiej strony Charlotte mogła dojrzeć coś na kształt ludzkiej osady.
-Tędy!-Medicine wskazała na skupisko drzew, zatrzymując się i obracając na moment w stronę swojej nowej koleżanki-To jak, ja zasypię trucizną jej dom, a Ty wpadniesz do środka?
Mówiła o tym całkiem swobodnie i naturalnie.
Kapłanka co jakiś czas potakiwała i mruczała coś w zrozumieniu. Zerkała raz za razem zmartwiona na Reimu, która to dalej nie za bardzo chyba utrzymywała kontakt z rzeczywistością.
-Jestem Kochiya Sanae, kapłanka świątyni Moriya. Zabiorę ze sobą Reimu... ugggh...-Zielonowłosa pochyliła się by złapać niedysponowane dziewcze w jakiś sposób, ale miała z tym trochę problemów. Ostatecznie jednak udało jej się ją jakoś złapać pod ramię.
-Umiesz latać? Przyda mi się tu pomoc...
Deviol
-[glow=black,2,300]Oczywiście, panie...[/glow]-Żywy cień ześlizgnął się z jego ramienia i zmieszał się z cieniem jednego zaułku, by przeskoczyć potem do jednego z uczestników zgromadzenia, który to obejrzał się. Nic jednak nie zauważył albo uznał, że mu się przywidziało, bo zaraz wrócił do słuchania.
Deviol cały czas krążył nad wioską.
Charlotte
Kiwnęła energicznie głową i poleciała przed siebie. Najwidoczniej Charlotte czeka kawałek biegu, ale nie było to aż takim problemem. W końcu nie miała mięśni, więc nie odczuwała zbytnio zmęczenia.
***
Świat ten był dziwny. Najwidoczniej odległości między miejscami nie były zbyt wielkie, gdyż właśnie na horyzoncie majaczył im las. Z drugiej strony Charlotte mogła dojrzeć coś na kształt ludzkiej osady.
-Tędy!-Medicine wskazała na skupisko drzew, zatrzymując się i obracając na moment w stronę swojej nowej koleżanki-To jak, ja zasypię trucizną jej dom, a Ty wpadniesz do środka?
Mówiła o tym całkiem swobodnie i naturalnie.