Kazuma
- Jak coś, to będzie na ciebie - odparła Sumika. - Yukino, skocz po tę planszówkę.
- Alealeale! - gadatliwa już pokonała trudności mechaniczne mowy.
- JUŻ! - huknęła. - A ja cię przypilnuję - zwróciła się do Ciebie znacznie przyjemniej.
I ruszyliście do łaźni.
Niestety Sumika nie towarzyszyła Ci w łaźni, a pilnowała na zewnątrz by nikt nie zakłócał Twojego spokoju. Gdy doprowadziłeś się do jako-takiego porządku, wróciliście do pokoju, a Yukino już rozłożyła planszę, pionki, figurki, karty zdarzeń, akcji, postaci i wiele innych dziwnych przedmiotów, których przeznaczenie stanowiło dla Ciebie tajemnicę. Zanim przystąpiłeś do gry, miałeś odrobinkę mieszane uczucia. Szczególnie przez ilość dziwnych zasad, oraz ogromne, czarne pudło pokryte dziwnymi malowidłami przedstawiającymi złe istoty. Nie mogłeś z nimi pomówić, czy były złe oczywiście, ale na takie wyglądały.
W każdym razie zaczęła się gra. Twoje partnerki wyjaśniały Ci zasady, o dziwo tak byś miał szanse w to wygrać. No i tej nocy zobaczyłeś najdziwniejszą rzecz pod słońcem: Wróżkę - Mrocznego Lorda Zła...
Skończyliście późno, bo najpierw była partia na wprawkę, a dopiero druga była grana na poważnie.
Yukino usnęła gdzie siedziała, Sumice udało się dotrzeć do fotela. Jeszcze nie dniało, ale byłeś gotów usnąć tam gdzie siedzisz. I w sumie mniej - więcej w tym momencie film Ci się urwał.
Raion
Gdy tak się namówiłeś z nowo poznanym przyjacielem, zacząłeś rozważać czy aby tylko o wygraną chodziło pewnej wrednej kocicy.
Tak czy siak, padłeś do łóżka, usnąłeś w zasadzie momentalnie. A Ebisu siedziała, gdzie ją zostawiłeś. Smutna, zirytowana i ogólnie bliska płaczu.
Anrin
Wróżki znały zaskakująco wiele gier karcianych. Chyba czasami serio miały za mało pracy. Wyśmialiście się przy pokerze, oraz tzw. "dupie biskupa" i "rusku". Zrelaksowałeś się, zrelaksowały i wypoczęły odrobinkę Twoje służki, aż w końcu znów miały nadmiar energii, przez co zaczęły grasować po pokoju próbując się wzajemnie zabić (a przynajmniej tak wywnioskowałeś ze wcześniejszej rozmowy, oraz gadek ciskanych w międzyczasie). Ale w końcu i im zabrakło energii. Wróżki spadły Ci na łóżko i tam już zostały. Chyba że je ściągnąłeś, bo spały jak zabite.
Wszyscy
Bez względu na to, jak późno się położyliście pobudkę mieliście wczesną. Sakuya, mimo swego stanu, który był daleki od idealnego nie nawaliła i obudziła Was wszystkich punkt szósta. Zostaliście poprowadzeni na obfite śniadanie, które swoim smakiem biło na głowę posiłki jakie tu do tej pory jedliście (a niestety nie jedliście za wiele). Pół godziny później zostaliście odprowadzeni do swoich pokoi, w których zostaliście pozostawieni sami sobie na kolejną godzinę. Wszystkie wróżki, które do tej pory były rozgadane i roześmiane ucichły. Coś wisiało w powietrzu i nie była to przyjemna aura. Bardziej mieliście wrażenie, że jesteście na drodze na swoją egzekucję, niż mieliście uczestniczyć w jakiejś zabawie.
Po godzinie zostaliście odebrani przez swoje pary wróżek, nadal tak bardzo ponurych i cichych. Zaprowadziły Was głęboko, do lochów. A tam stanęliście przed ogromnymi, nawet jak na standardy tej rezydencji, wrotami wykonanymi ze stali. Usunęły się skoble, zgrzytnęły zamki, a potem jęknęły zawiasy i bramy samoistnie się otworzyły.
Przed Wami rozciągnęła się panorama tak odmienna jaką do tej pory widzieliście.
Staliście na wielkim kamiennym okręgu, który miał tylko dwa wyjścia - to za wami, ale trzask zamykanych wrót dobitnie zasugerował, że możecie pójść tylko do przodu. Prosto w kierunku mostu, jaki już na samym początku miał trzy przełomy, każdy większy od poprzedniego. W razie błędu, czekała Was tylko jedna droga. W dół, w mglistą otchłań.
Jednakże to nie było wszystko co Was otaczało. Kamienne koło było otoczone wysokimi ścianami. W połowie ich wysokości znajdowały się balkony. Po Waszej lewej, siedziała organizatorka tejże imprezy, Remilia Scarlet, w obstawie złożonej z jej młodszej siostry, Flandre, Sakuyi, Patchouli z chowańcem, oraz Meiling. Po prawej zaś siedziała blond piękność o powabnych kształtach dojrzałej kobiety. Jej długie włosy spływały daleko za pas, a ich końcówki powiązane małymi, czerwonymi wstążkami. Suknia jaką na sobie miała, przywodziła na myśl swą barwą młode kwiaty wiśni. Jako dodatek do sukni nosiła ciemnofioletowy tabard, którego głównym motywem był wielki symbol równowagi znajdujący się trochę poniżej kolan. Yukari Yakumo jako gość specjalny. Oczywiście, tuż obok niej, gotowa wykonać polecenia swojej pani, zajmowała swoje Ran Yakumo. Brakowało jeszcze tylko prasy...
Błysnął flesz. Nie, prasa też była - w tej roli, a jakże by inaczej, Aya Shameimaru. Cudownie.
Centralny punkt areny na jakiej się znajdowaliście zajmował piedestał (nie miał więcej niż półtora metra wysokości), na szczycie którego spoczywała niewielka czerwona poduszeczka. Na niej grzecznie leżało pięć kryształowych pudełeczek w których zamknięte były małe świetliste punkty.
Nie zdążyliście wchłonąć całego krajobrazu, gdy powstała Remilia i zaczęła swą mowę.
- Witajcie, wy dzielni uczestnicy, oraz zacni goście! Witajcie na pierwszych Igrzyskach organizowanych przez Rezydencję Szkarłatnego Diabła. Staniecie teraz przed próbami, które wielu by zraniły, a innych zniszczyły. Próbami, na jakie nikt nie jest gotów. Próbami, które, jeśli wyjdziecie z nich obronną ręką, zahartują Was i uczynią potężniejszymi, lepszymi. Mam nadzieję, że Wasze kły są dostatecznie ostre, by wygrać, bo zwycięzca może być tylko jeden!
Patchouli, Yukari, oraz Meiling połączyły się w bardzo anemicznym aplauzie.
Panna Scarlet niezrażona kontynuowała swoją tyradę:
- A teraz wojownicy przeznaczenia podejdźcie i weźcie Waszych przewodników, którzy spoczywają w swych kryształowych więzieniach! Weźcie i ruszajcie ku waszej nagrodzie i sławie!
Pierwsza przeszkoda w postaci zawalonego mostu odsłaniała przed Wami także najbliższą, a jakże pełną niebezpieczeństw, bólu i krzywd przyszłość:
(click to show/hide)
- Jak coś, to będzie na ciebie - odparła Sumika. - Yukino, skocz po tę planszówkę.
- Alealeale! - gadatliwa już pokonała trudności mechaniczne mowy.
- JUŻ! - huknęła. - A ja cię przypilnuję - zwróciła się do Ciebie znacznie przyjemniej.
I ruszyliście do łaźni.
Niestety Sumika nie towarzyszyła Ci w łaźni, a pilnowała na zewnątrz by nikt nie zakłócał Twojego spokoju. Gdy doprowadziłeś się do jako-takiego porządku, wróciliście do pokoju, a Yukino już rozłożyła planszę, pionki, figurki, karty zdarzeń, akcji, postaci i wiele innych dziwnych przedmiotów, których przeznaczenie stanowiło dla Ciebie tajemnicę. Zanim przystąpiłeś do gry, miałeś odrobinkę mieszane uczucia. Szczególnie przez ilość dziwnych zasad, oraz ogromne, czarne pudło pokryte dziwnymi malowidłami przedstawiającymi złe istoty. Nie mogłeś z nimi pomówić, czy były złe oczywiście, ale na takie wyglądały.
W każdym razie zaczęła się gra. Twoje partnerki wyjaśniały Ci zasady, o dziwo tak byś miał szanse w to wygrać. No i tej nocy zobaczyłeś najdziwniejszą rzecz pod słońcem: Wróżkę - Mrocznego Lorda Zła...
Skończyliście późno, bo najpierw była partia na wprawkę, a dopiero druga była grana na poważnie.
Yukino usnęła gdzie siedziała, Sumice udało się dotrzeć do fotela. Jeszcze nie dniało, ale byłeś gotów usnąć tam gdzie siedzisz. I w sumie mniej - więcej w tym momencie film Ci się urwał.
Raion
Gdy tak się namówiłeś z nowo poznanym przyjacielem, zacząłeś rozważać czy aby tylko o wygraną chodziło pewnej wrednej kocicy.
Tak czy siak, padłeś do łóżka, usnąłeś w zasadzie momentalnie. A Ebisu siedziała, gdzie ją zostawiłeś. Smutna, zirytowana i ogólnie bliska płaczu.
Anrin
Wróżki znały zaskakująco wiele gier karcianych. Chyba czasami serio miały za mało pracy. Wyśmialiście się przy pokerze, oraz tzw. "dupie biskupa" i "rusku". Zrelaksowałeś się, zrelaksowały i wypoczęły odrobinkę Twoje służki, aż w końcu znów miały nadmiar energii, przez co zaczęły grasować po pokoju próbując się wzajemnie zabić (a przynajmniej tak wywnioskowałeś ze wcześniejszej rozmowy, oraz gadek ciskanych w międzyczasie). Ale w końcu i im zabrakło energii. Wróżki spadły Ci na łóżko i tam już zostały. Chyba że je ściągnąłeś, bo spały jak zabite.
Wszyscy
Bez względu na to, jak późno się położyliście pobudkę mieliście wczesną. Sakuya, mimo swego stanu, który był daleki od idealnego nie nawaliła i obudziła Was wszystkich punkt szósta. Zostaliście poprowadzeni na obfite śniadanie, które swoim smakiem biło na głowę posiłki jakie tu do tej pory jedliście (a niestety nie jedliście za wiele). Pół godziny później zostaliście odprowadzeni do swoich pokoi, w których zostaliście pozostawieni sami sobie na kolejną godzinę. Wszystkie wróżki, które do tej pory były rozgadane i roześmiane ucichły. Coś wisiało w powietrzu i nie była to przyjemna aura. Bardziej mieliście wrażenie, że jesteście na drodze na swoją egzekucję, niż mieliście uczestniczyć w jakiejś zabawie.
Po godzinie zostaliście odebrani przez swoje pary wróżek, nadal tak bardzo ponurych i cichych. Zaprowadziły Was głęboko, do lochów. A tam stanęliście przed ogromnymi, nawet jak na standardy tej rezydencji, wrotami wykonanymi ze stali. Usunęły się skoble, zgrzytnęły zamki, a potem jęknęły zawiasy i bramy samoistnie się otworzyły.
Przed Wami rozciągnęła się panorama tak odmienna jaką do tej pory widzieliście.
Staliście na wielkim kamiennym okręgu, który miał tylko dwa wyjścia - to za wami, ale trzask zamykanych wrót dobitnie zasugerował, że możecie pójść tylko do przodu. Prosto w kierunku mostu, jaki już na samym początku miał trzy przełomy, każdy większy od poprzedniego. W razie błędu, czekała Was tylko jedna droga. W dół, w mglistą otchłań.
Jednakże to nie było wszystko co Was otaczało. Kamienne koło było otoczone wysokimi ścianami. W połowie ich wysokości znajdowały się balkony. Po Waszej lewej, siedziała organizatorka tejże imprezy, Remilia Scarlet, w obstawie złożonej z jej młodszej siostry, Flandre, Sakuyi, Patchouli z chowańcem, oraz Meiling. Po prawej zaś siedziała blond piękność o powabnych kształtach dojrzałej kobiety. Jej długie włosy spływały daleko za pas, a ich końcówki powiązane małymi, czerwonymi wstążkami. Suknia jaką na sobie miała, przywodziła na myśl swą barwą młode kwiaty wiśni. Jako dodatek do sukni nosiła ciemnofioletowy tabard, którego głównym motywem był wielki symbol równowagi znajdujący się trochę poniżej kolan. Yukari Yakumo jako gość specjalny. Oczywiście, tuż obok niej, gotowa wykonać polecenia swojej pani, zajmowała swoje Ran Yakumo. Brakowało jeszcze tylko prasy...
Błysnął flesz. Nie, prasa też była - w tej roli, a jakże by inaczej, Aya Shameimaru. Cudownie.
Centralny punkt areny na jakiej się znajdowaliście zajmował piedestał (nie miał więcej niż półtora metra wysokości), na szczycie którego spoczywała niewielka czerwona poduszeczka. Na niej grzecznie leżało pięć kryształowych pudełeczek w których zamknięte były małe świetliste punkty.
Nie zdążyliście wchłonąć całego krajobrazu, gdy powstała Remilia i zaczęła swą mowę.
- Witajcie, wy dzielni uczestnicy, oraz zacni goście! Witajcie na pierwszych Igrzyskach organizowanych przez Rezydencję Szkarłatnego Diabła. Staniecie teraz przed próbami, które wielu by zraniły, a innych zniszczyły. Próbami, na jakie nikt nie jest gotów. Próbami, które, jeśli wyjdziecie z nich obronną ręką, zahartują Was i uczynią potężniejszymi, lepszymi. Mam nadzieję, że Wasze kły są dostatecznie ostre, by wygrać, bo zwycięzca może być tylko jeden!
Patchouli, Yukari, oraz Meiling połączyły się w bardzo anemicznym aplauzie.
Panna Scarlet niezrażona kontynuowała swoją tyradę:
- A teraz wojownicy przeznaczenia podejdźcie i weźcie Waszych przewodników, którzy spoczywają w swych kryształowych więzieniach! Weźcie i ruszajcie ku waszej nagrodzie i sławie!
Pierwsza przeszkoda w postaci zawalonego mostu odsłaniała przed Wami także najbliższą, a jakże pełną niebezpieczeństw, bólu i krzywd przyszłość: