RED FEDORA:
Barłóg może nie był idealnym legowiskiem, ale na dopracowanie wygody czas przyjdzie później. W końcu czekało na Ciebie tyle roboty, a było tak mało czasu! Wg mapy konwentowej, większość stoisk miała znajdować się na pierwszym piętrze, niektórzy z wystawców mieli zarezerwowane osobne sale na sleep roomy tylko dla ekipy sprzedawców. Interesujące. Pojedyncze stoiska zaznaczone były również na parterze, jednak łączna liczba handlarzy, którzy zdecydowali się upłynniać swój towar na konwencie, była (wg planu przynajmniej) dość mała. Pierwsza rysa na "profesjonalnej' fasadzie konwentu. Inna sprawa, że sleep room powoli zapełniał się ludźmi, a Ignacy położył się spać. Nie ma co udawać, weteranem konwentowym nie byłeś i czułeś się bardzo nieswojo z tyloma obcymi ludźmi.
IGNACY:
Rozłożenie prowizorycznego legowiska i wyznaczenie swojego terenu było o tyle proste, że sleep był przestronny. Dobrze wiedzialeś, że gdy tylko się zapełni, warunki nie pozwola na zbyt komfortowy sen, postanowiłeś więc wykorzystać czas względnego spokoju i poczułeś błogą senność, gdy tylko wygodnie rozłożyłeś się na karimacie na której rozesłałeś śpiwór i małą poduszeczkę. Odplynałes w lekki, lecz krzepiący sen.
ZHEARRIMST:
Nawigowanie z powrotem do akredytacji poszło w miarę szybko - czyżby Touhoukoszulka budziła respekt? Na pewno nie wzbudziła go w sercu kobietki na akredytacji, która w krótkich żołnierskich słowach ochrzaniła Cię za brak opaski, teatralnie głośno pożaliła się na swój los, ale w końcu po ponownej weryfikacji dokumentów zapieła Ci pomarańczowa opaskę, poinformowała o położeniu Twojego sleeproomu na drugim piętrze, po czym wróciła do pieczętowania niepoliczalnych ilości konwentowiczów. Teraz czas tylko odebrać rzeczy z sali, w której je zostawiłeś. Tylko, że drzwi były zamknięte. Pociągnałeś parę razy za klamkę. Nic... Kurwa...
LOSIK:
Wychodząc z sali, katem oka dostrzegłeś, że ziomuś od muffinek wyładował chyba cały szwedzki stół na swoje legowisko. Zapachniało jakąś wędliną . Głupio byłoby jednak sępić od obcego człowieka, więc przygotowawszy się psychicznie na pyszne tosty ze starym serem, spróbowałeś zrobić krok w kierunku drzwi... i prawie wyjebałeś się o czyjeś przemoczone jeszcze torby, co wzbudziło żywiołowy śmiech jakichś yaoistek wchodzacych do sali ze swymi walizami. Ze złością odkopnąłeś jedną z uciążliwych toreb na bok i wyszedłeś z sali mamrocząc pod nosem. Szybkim krokiem udałeś się do bufetu na parterze, który odnalazłeś dzieki mapie oraz zapachom. Szkolan kafejka oczywiście przerobiona była na psuedomeido cafe, gdzie rolę ślicznych meido miały spełniać dwie kobitki,w wieku licealnym, w przetłuszczonych włosach wymykających się spod czepków, oraz... a to Ci niespodzianka - jedna autentycznie ładna Azjatka (Chinka? Japonka? Kto je tam wie...). O ile brzydsze dziewczęta nawet nie próbowały się starać wczuć w klimat, o tyle dziewczyna, do której zwracały się imieniem Yumiko (zabawnie kaleczyła polski podczas obsługi klientów) idealnie odnajdywała się w roli. To musiał być ten słynny japoński perfekcjonizm...
W menu zaciekawiła Cie nieco pozycje o nazwie "Karmazynowo-Złote Trójkąty Orientu', 'Talerz Z Ptakiem' oraz "Miłość Yumiko' (ta ostatnia pozycja brzmiała co najmniej dwuznacznie)...
EKKUSU:
Według planu większość wystawców miała sie rozłożyć na pierwszym piętrze, ale ogólna liczba wymienionych w informatorze i oznaczonych na mapce stoisk była przerażająco mała. Nim jednak wstałeś, rozległ się smiech i zauważyłeś wchodzące do sali dziewczyny w koszulkach 'I <3 Yaoi' nabijające się z któregoś ze współsleepowiczów, który wywalił się o jakieś torby. Chłopak ze złością odkopnał jedną z nich po czym wyszedł z sali energicznym krokiem. Chcąc nie chcąc ruszyłeś za nim i aby rozeznać się metodycznie w terenie konwentu, postanowiłes zwiedzić go od parteru, aż po najwyższe dostepne miejsca. O ile ruch na schodach zdawał się być teraz nieco mniejszy, to na parterze nadal tłoczyło się mnóstwo ludzi wszelakiego sortu - cosplayerzy i cosplayerki, paru śmieszków pod ścianą rzucający grubiańskimi żartami w kierunku wchodzących, akredytacja, która próbowała zapanować nad tym bałaganem... oraz znajomo wyglądająca sylwetka w (szok!) Touhoukoszulce, szarpiąca z uporem maniaka zamknięte drzwi jakiejś sali.