Przyglądałam się tej scenie i rozmyślałam sobie. Czy to nie jest ironiczny koniec? Istota, która potępiała zło, właśnie umierała za zło, które popełniła. Tak, jedna chwila słabości przesądziła i doprowadziła do skazania ciebie na, w ludzkim mniemaniu, na najwyższy wymiar kary. Ale nic się nie martw, śmierć fizyczna jest dużo łagodniejszym wyrokiem, niż powolna śmierć rozumu. Możesz mówić więc o łasce od losu, że nie pozwolił ci dłużej badać granic mojej cierpliwoći. A, uwierz mi, mój drogi, demony potrafią być bardzo mściwe i pamiętliwe.
A tak swoją drogą, ta chwila aż się prosi o poruszenie kwestii, na której temat wcześniej się wypowiedziałeś. Że niby Gensokyo jest okrutniejsze i bardziej bezsensowne niż świat zza bariery. Hahahaha, cóż za głupia teoria. Wybacz mój drogi, ale miałam tysiąc lat na poznanie rasy ludzkiej. Ach, chciałabym ci teraz powiedzieć, jak bardzo się myliłeś. Te światy są takie same. Zarówno tutaj, jak i na zewnątrz nikogo nie interesują twoje intencje, liczy sę efekt twoich działań i tylko na jego podstawie będziesz oceniany. Dlatego ja żyję dalej, a ty umierasz. Ty, który rzucałeś się bez zastanowienia na wszystko, co osądziłeś jako złe. Jeżeli nawet nie swoimi pazurami, to swoimi zaklęciami. Nawet ci przez myśl nie przeszło, żeby na pierwszym miejscu postawić swoje przetrwanie. Mimo, że byłeś zwerzęciem, twój mały rozumek przyćmił u ciebie tak bardzo ważny instynkt.
I ostatnia kwestia: uznałeś się samozwańczo za mojego naturalnego wroga. Chyba za bardzo przeceniłeś swoją wartość w moich oczach, irytujący głupcze. Zabrakło ci mądrości i rozsądku, żebym mogła potraktować cię jako prawdziwe zagrożenie.
Chciałabym ci to wszystko powiedzieć w twoich ostatnich chwilach życia, ale po prostu onapawam się twoją agonią. Chwileczkę, czy ja czegoś nie mówiłam o niepotrzebnym okrucieństwie. Wybacz mi, mały gryfie, ale czasem jestem straszną hipokrytką.