Jak wszyscy wiedzą (No, przynajmniej Ci, którzy mają nieco pojęcia o Rezydencji Szkarłatnego Diabła) Patchouli poza mistrzowskim opanowaniem magii żywiołów zajmuje się tez przyzywaniem demonów... chociaż wychodziło jej to trochę gorzej, co można było zaobserwować po poziomie mocy swoich sług. Jedna z nich nawet nie miała porządnego imienia, ot, Koakuma... a drugi nawet w pełni nie był demonem. I pewnego dnia stosunkowo młoda czarownica stwierdziła, że spróbuje jeszcze raz...
Jacob miał wtedy wolne. Nie było żadnych zawołań ze strony swojej pani, więc mógł w spokoju oddawać się lekturze książki, którą niegdyś poleciła mu Koakuma. Co więcej - miał się nie kręcić w okolicy centralnej części. Dlaczego? Nie zostało mu to powiedziane. Wtem ni z tego ni z owego mniej więcej z terenu gdzie miał się na tą chwilę nie znajdować rozbłysło się czerwone światło. Następnie Patchouli coś zaczęła mówić, jednak na tyle anemicznie, że chłopak nie mógł usłyszeć co. Potem do jego uszu dobiegł solidny łomot, jakby co najmniej zawalił się budynek mieszkalny, i dość mocne trzaśnięcie drzwiami.
-K-K-K-KOAKUMA! JJJACOB!! SAKUYAAAAAAA!!!-I koniec przerwy
Jacob miał wtedy wolne. Nie było żadnych zawołań ze strony swojej pani, więc mógł w spokoju oddawać się lekturze książki, którą niegdyś poleciła mu Koakuma. Co więcej - miał się nie kręcić w okolicy centralnej części. Dlaczego? Nie zostało mu to powiedziane. Wtem ni z tego ni z owego mniej więcej z terenu gdzie miał się na tą chwilę nie znajdować rozbłysło się czerwone światło. Następnie Patchouli coś zaczęła mówić, jednak na tyle anemicznie, że chłopak nie mógł usłyszeć co. Potem do jego uszu dobiegł solidny łomot, jakby co najmniej zawalił się budynek mieszkalny, i dość mocne trzaśnięcie drzwiami.
-K-K-K-KOAKUMA! JJJACOB!! SAKUYAAAAAAA!!!-I koniec przerwy