Servish & Chris
-Ah, to ty... to wy się znacie, tak?-Zapytała patrząc się najpierw na Ranalcusa, a potem na pozostałą dwójkę. Chyba coś poszło nie tak...
-W takim razie zmieniam zdanie. Nazrin pójdzie z Shou i odnajdzie tego demona, a wy wrócicie do swojej pani i powiecie jej, by więcej takich rzeczy nie robiła gdyż będę musiała sama zainterweniować. Uważajcie na siebie-I tak oto cały plan wziął w łeb. Hijiri wróciła z Nazrin do środka świątyni, a cała trójka została na zewnątrz. Koakuma... cóz, była wściekła.
-I po co żeś to wywlekał?!-Krzyknęła na kucharza-Teraz nie mamy ani pomocy, ani jakichkolwiek śladów! Zadowolony?!
Ignuss
Poszło lepiej niż się spodziewał. Poczuł, jak ostrze sztyletu wbija się w miękką tkankę demona, a sam odskoczył i błyskawicznie wyjął ze swojego ubrania przedmiot będący kartą. Sama demonica gwałtownie odchyliła się do tyłu, zastygła w pozycji niedostępnej dla zwykłych śmiertelników (Gibka była, nie ma co) Po czym wróciła do wcześniejszej pozycji ze sterczącym z oka srebrnym przedmiotem.
-Ostro się bawisz, nie ma co...-Sukkub wyjął ze swojego oka sztylet, który wylądował na ziemi. Samo oko zaczęła się dość szybko odtwarzać do poprzedniej postaci-Miałam być delikatna, ale skoro mnie odrzucasz...-Dziewczę zwinęło usta w dziubek, zrobiło "puff" i w kierunku jego dłoni poleciał czerwony obłok, który po drodze nabierał na gęstości. Udało mu się jednak go wyminąć.