-"Jeśli o to chodzi, to Pan von Suzumien jest godny zaufania. Zdążył mnie już asystować w poszukiwaniu informacji, za co bardzo mu dziękuję. Poza tym...wbrew pozorom zdecydował się pomóc z własnej dobroci serca." - Rzuciła nieco bezmyślnie, po chwili żałując że ujęła to w ten sposób - faktycznie nonszalanckie jedzenie kanapki gdy obok toczy się walka mogło wywołać pozór, że robi to ze zwyczajnej nudy, ale przecież nie miała prawa ani zamiaru mu tego wypomnieć.
"W każdym razie ręczę za niego osobiście. Nie miałam pojęcia, że to sprawa tak wielkiej wagi, ale skoro tak, to każda pomoc może się przydać, nieprawdaż? Upewnię się, że nie stanie mu się krzywda z naszego powodu, ani żadnej osobie postronnej. Ale co ważniejsze...o cóż groźnego i niebezpiecznego chodzi? W jaki sposób to dziecię może wywołać zagrożenie wymagające tak radykalnej interwencji, i w takim razie jak daleko trzeba będzie się jeszcze posunąć? Skoro już napiętnowano ją jako niebezpieczną i podjęto działania, to czy nie jest przecież wiadome jaki jest cel Aniel i gdzie oraz jak mogłaby go zrealizować?..."
"W każdym razie ręczę za niego osobiście. Nie miałam pojęcia, że to sprawa tak wielkiej wagi, ale skoro tak, to każda pomoc może się przydać, nieprawdaż? Upewnię się, że nie stanie mu się krzywda z naszego powodu, ani żadnej osobie postronnej. Ale co ważniejsze...o cóż groźnego i niebezpiecznego chodzi? W jaki sposób to dziecię może wywołać zagrożenie wymagające tak radykalnej interwencji, i w takim razie jak daleko trzeba będzie się jeszcze posunąć? Skoro już napiętnowano ją jako niebezpieczną i podjęto działania, to czy nie jest przecież wiadome jaki jest cel Aniel i gdzie oraz jak mogłaby go zrealizować?..."