Smoku
-Nie dosłownie, chociaż... nieważne, musiałbym Ci teraz to tłumaczyć a niespecjalnie mam ochotę-Obydwoje wyruszyli w podróż w głąb rezydencji w poszukiwaniu biblioteki. Kolejne pare razy Kuroi musiał sprawić by nie było ich w miejscu w którym byli, gdyż przelatywały tamtędy wrózki. Jednak za którym zakrętem spotkali kogoś innego. Długowłosa blondynka w skąpym stroju składającym się na majtki, biustonosz, oraz wiele pasków materiałów je łączących, z zakręconymi rogami i skrzydłami. Oczywiście - wszystko to na wysokich obcasach. Była całkiem... ładna. Tylko jakoś tak przystanęła na chwilę patrząc się w ich stronę... oczywiście zaklęcie zostało przez Kuroi rzucone.
Servish
-Nie bądź taki sztywny-Koakuma nadąsała się trochę-Ty ostatnio strasznie często gdzieś wylatujesz, też bym czasami chciała... chociaż... nie wiem czy bym podołała temu wszystkiemu co ty-Jak na razie skierowała się w stronę straganików. Oczywiście wszyscy wokół patrzyli się na nich z szacunkiem... jak to na Youkai.
Reszta
-Dziękuję Ci bardzo za pomoc, Ranalcusie-Sakuya popatrzyła się na niego oraz na Meiling z dezaprobatą. A nory czy szałasu nie było, chyba miała na to zdecydowanie za mało czasu. Nawet drewno które ścięła nie było obrobione, więc... gdzie ona to mogła...
-...może moje wnioski są zbyt daleko idące, ale sądzę, że ktoś jej pomagał. Może te osoby które mają jej przynieść namiot?-Zaproponowała Sakuya