Smoku
-Byłam ciekawa reakcji...-Kobieta stała lekko wygięta do przodu w wyrazem twarzy dobitnie sugerującej, że zastanawia się nad tą sytuacją.
-A jak tam zwiedzanie? Jeszcze chcecie coś podwędzić czy może wam już wystarczy na dzisiaj?
-Ej no, spokojnie, na pewno się jakoś dogadamy...-Kuroi usiłował podreperować sytuację... ale sukkub uśmiechnął się szeroko odsłaniając wydatne kły.
-Oh, na pewno... w końcu jesteście mężczyznami z krwi i kości, prawda? Silnymi... i stanowczymi...
Servish
-O, to na przykład!-Koakuma wskazała na pierścionek z wężem. W miejscu gdzie powinno być jego oko znajdował się zielony klejnocik... ciekawe tylko czy prawdziwy.
Reszta
Sakuya zniknęła zanim ta cała dyskusje się rozpoczęła, więc nie miała jak skomentować tej, zapewne w jej zdaniu, żałosnej wymiany zdań. Meiling natomiast powoli się zaczęła wybudzać.
-Ranalcus... ale miałam śmieszny sen. Mam nadzieje, że Sakuyi nie ma w pobliżu... uh? Czemu jestem na twoich kolanach?-Meiling podniosła się do pozycji półsiedzącej i rozejrzała się dookoła.
-Oż kurde, zapomniałam. Przecież poszłam sobie z Rezydencji i miałam robić swoją...