Servish
-Była zapieczętowana w niej część mocy jednego z najstarszych demonów w dziejach. Bałam się, że stanie Ci ona w gardle więc chciałam Ci ją zabrać. Ale jak na półdemona to nawet nieźle sie przyjęła... tylko nie szalej, bo Ci się może trochę "ulać" i źle to się skończy- Jej ogonek powoli poruszał się w lewo i w prawo. Zastanawiała się nad czymś.
-No dobra, w takim razie nie widzę innego wyjścia. Będziemy parą
Kesim
Namiot jak to namiot - nie był jakiś specjalnie wielki, wiec nie miała problemu ze zlokalizowaniem Hong. Czesała sobie swoje rude włosy nucąc pod nosem jakąś melodyjkę. I jak to przystało na osobę dość nieobecną, nie wyglądała.
-A, to ty jesteś tą Kitsune, tak?-A to skubana. Odwróciła się do niej i na chwilę przestała czesać. Wyciągnęła w jej stronę rękę-Jestem Hong Meiling, miło mi Ciebie poznać
Smoku
-No to dlatego trzeba ją utemperować, nie?-Kuroi chwilę poszperał w swoim ubraniu i wyciągnął kartę zaklęć.
-Accountant sign - Jewish gold!-Miecz został wycelowany w Sakuyę. Wirujący walec żołtych, świecących pocisków zalał pokojówkę... ale, coś nie tak. Znalazła się tuż za Kuroiem!
-Strange Art "Misdirection"-I jak można było się spodziewać, rozrzuciła paroma ruchami rąk cała masę mniejszych i większych nożyków. Ale Kuroi nie zaprzestał swojej kanonady "złotem" w kształcie róznch figur geometrycznych, co trochę utrudniało mu robotę zwiazaną z unikaniem. A i Toshiaki nie miał łatwo
Reszta
Bariera była dość... duża, z kilometr średnicy miała, więc trochę ciężko byłoby zauważyć jakiś słaby punkt z dużego dystansu. Z drugiej strony musi to oznaczać, że takich wrażliwszych punktów trochę może być. Ale chyba jednak wypadałoby pomyśleć o czymś innym... poza tym, Ranalcus wydawał się być ciągle trochę nieobecny.