Kiedy mówił mi o grzybach, trzymałam właśnie jednego w ręce i zastanawiałam się, czy jest smaczny. Jednak wizja grzyba wyrastającego ze mnie nie była przyjemna, więc go czym prędzej odrzuciłam tak daleko, jak to było tylko możliwe:
- Hej, ale o takich rzeczach to mnie informuj wcześniej! I wcale nie chciałam go zjeść!
Wtedy rozległ się ten straszny ryk. Potem coś Biały do mnie mówił, ale jakimś dziwnym trafem znalazł się nagle jakieś sto metrów przede mną, mimo że się wcale nie poruszył? Chyba się teleportował, bo nie sądzę, żebym tak spanikowała, żeby schować za aż tak oddalonym drzewem. Nie brzmiało to wcale zabawnie. Brzmiało to wręcz bardzo niezabawnie. No... po prostu groźnie. Ale ja się nie przestraszyłam! Wcale nie! Po prostu wolałam się temu przyjrzeć z trochę większej odległość. Tak, taka wersja jest prawdziwa! A że się trochę trzęsę? Bzdura!
Krzyknęłam do swojego towarzysza:
- Nie myśl sobie, że się boję, bo znowu rzucę w ciebie kamieniem! - niech sobie nie myśli, że spanikowałam!
Wyjrzałam nieśmiało w stronę, z której dopiegał ten ryk. Weź się w garśc Shigure, pokonałaś Rumię, więc nic ci nie jest straszne! Dokładnie tak!