Astrophel:
Ponieważ dom Marisy był w innym kierunku (był na wschód nie południe) postanowiłeś polecieć tam gdzie wróżki. Za ptakiem.
Już po krótkiej chwili mogłeś dostrzec, że lecisz niemalże prosto w stronę wioski ludzi.
Mogłeś dogonić Lunę i jej przyjaciółkę, lub trzymać się z tyłu i podróżować sam.
Electra:
Postanowiłaś podejść do parasolki i z nią porozmawiać. Była ona schowana za biurkiem. Zbliżyłaś się do biurka i...
- Boo! - Krzyknęła parasolka jednocześnie rozkładając się na pełną szerokość tobie przed twarzą.
Tym samym nie dała tobie dojść do słowa.
W międzyczasie zrobiło się potwornie ciemno, jak gdyby ogromna chmura nagle zasłoniła całe niebo.
Słychać było dużą ilość ptaków przelatujących nad szkołą.
Forgus i Momotaro:
Forgus ponownie ujrzał młodego mężczyznę, a za jego plecami ujrzeć mógł zbliżający się wielki obiekt na niebie.
Czym bliżej to podlatywało tym mniej przypominało chmurę. Znajdowało się już nad wioską ludzi która jest niedaleko i można było ujrzeć iż jest to ptak o rozpiętości skrzydeł sięgającej kilkudziesięciu kilometrów. Jego pióra mieniły się wszystkimi kolorami a małe ptaki towarzyszyły mu w locie cały czas skrzecząc i ćwierkając.
Ponieważ dom Marisy był w innym kierunku (był na wschód nie południe) postanowiłeś polecieć tam gdzie wróżki. Za ptakiem.
Już po krótkiej chwili mogłeś dostrzec, że lecisz niemalże prosto w stronę wioski ludzi.
Mogłeś dogonić Lunę i jej przyjaciółkę, lub trzymać się z tyłu i podróżować sam.
Electra:
Postanowiłaś podejść do parasolki i z nią porozmawiać. Była ona schowana za biurkiem. Zbliżyłaś się do biurka i...
- Boo! - Krzyknęła parasolka jednocześnie rozkładając się na pełną szerokość tobie przed twarzą.
Tym samym nie dała tobie dojść do słowa.
W międzyczasie zrobiło się potwornie ciemno, jak gdyby ogromna chmura nagle zasłoniła całe niebo.
Słychać było dużą ilość ptaków przelatujących nad szkołą.
Forgus i Momotaro:
Forgus ponownie ujrzał młodego mężczyznę, a za jego plecami ujrzeć mógł zbliżający się wielki obiekt na niebie.
Czym bliżej to podlatywało tym mniej przypominało chmurę. Znajdowało się już nad wioską ludzi która jest niedaleko i można było ujrzeć iż jest to ptak o rozpiętości skrzydeł sięgającej kilkudziesięciu kilometrów. Jego pióra mieniły się wszystkimi kolorami a małe ptaki towarzyszyły mu w locie cały czas skrzecząc i ćwierkając.