Wszyscy
Karta zaklęć Kohaku podziałała wręcz wzorowo. Przez dłuższą chwilę nad polem przed rezydencją unosiły się, jak można było się domyśleć, zestaw małej armii. Miecze, włócznie, siekiery, noże. Poza tym jednak znajdowały się w tej chmurze również dość osobliwe przedmioty - pręty, stalowe koła, figurki w kształcie żółwi i innych zwierzątek domowych, stojaki, a z tych większych - szafa, pół stalowego powozu oraz coś, co przypominało ubogi, acz konkretny zestaw do destylacji. Pokojówka również nie zamierzała próżnować. Gdy tylko wszystko poleciało na niespodziewające się bezpośredniego ataku wróżki, Sakuya popędziła w bezpiecznej odległości koło Kohaku, puszczając deszcz noży w iście zawrotnym tempie. Co mogło zadziwić wronę to to, że po krótkiej chwili chaosu dziewczynki nagle zaczęły formować w powietrzu szyk bojowy... oczywiście te, które nie oberwały z jego drobnicy.
-Formacja grot, wykonać!-Zarządziła wróżka prowadząca musztrę. Natomiast ciężkie przedmioty skutecznie uniemożliwiły prowadzenie jakiegokolwiek ognia. Szczególnie szafa spowodowała istny pogrom, wbijając maszynę w ziemię. Natomiast destylarka... powiedzmy, że tamte wróżki będą miały dość alkoholu na dość długi czas. Problemem była jednak najdalej usytuowane działko, gdyż znajdowało się po drugiej stronie poligonu, i obrało sobie go na cel. Natomiast co do Sakuyi... na razie starała się przeżyć zmasowany atak wróżek, które wręcz nadspodziewanie sprawnie za nią goniły, niemalże dorównując jej w locie. A Cirno... gdzieś ją wcięło, gdyż nie było jej nigdzie widać, ani na polu bitwy, ani przy dywersantach. A skoro o nich mowa...
Spokojnie lecieli sobie w kierunku rezydencji, kompletnie niezauważeni przez walczące wróżki. Gdy zbliżyli się do budynku, zdołali zauważyć parę rzeczy - po pierwsze, okna były wąskie, jednak spokojnie można było się przez nie przecisnąć. Po drugie... wszędzie były zamontowane urządzenia przypominające lunety, które obracały się powoli w lewo i prawo. Po trzecie, przez okna można było zauważyć generalną mobilizację. Ba, część z nich została obstawiona przez wróżki, które położyły na parapetach o wiele cięższe odmiany miotaczy pocisków. Miały nawet sześć luf...
Reimu wskazała na coś. Na wieże zegarową, która na razie stała pusta. W sumie była dość blisko a możliwe, że znajdowało się tam wejście do środka. Kwestia tylko czy nie ma tam straży.
Karta zaklęć Kohaku podziałała wręcz wzorowo. Przez dłuższą chwilę nad polem przed rezydencją unosiły się, jak można było się domyśleć, zestaw małej armii. Miecze, włócznie, siekiery, noże. Poza tym jednak znajdowały się w tej chmurze również dość osobliwe przedmioty - pręty, stalowe koła, figurki w kształcie żółwi i innych zwierzątek domowych, stojaki, a z tych większych - szafa, pół stalowego powozu oraz coś, co przypominało ubogi, acz konkretny zestaw do destylacji. Pokojówka również nie zamierzała próżnować. Gdy tylko wszystko poleciało na niespodziewające się bezpośredniego ataku wróżki, Sakuya popędziła w bezpiecznej odległości koło Kohaku, puszczając deszcz noży w iście zawrotnym tempie. Co mogło zadziwić wronę to to, że po krótkiej chwili chaosu dziewczynki nagle zaczęły formować w powietrzu szyk bojowy... oczywiście te, które nie oberwały z jego drobnicy.
-Formacja grot, wykonać!-Zarządziła wróżka prowadząca musztrę. Natomiast ciężkie przedmioty skutecznie uniemożliwiły prowadzenie jakiegokolwiek ognia. Szczególnie szafa spowodowała istny pogrom, wbijając maszynę w ziemię. Natomiast destylarka... powiedzmy, że tamte wróżki będą miały dość alkoholu na dość długi czas. Problemem była jednak najdalej usytuowane działko, gdyż znajdowało się po drugiej stronie poligonu, i obrało sobie go na cel. Natomiast co do Sakuyi... na razie starała się przeżyć zmasowany atak wróżek, które wręcz nadspodziewanie sprawnie za nią goniły, niemalże dorównując jej w locie. A Cirno... gdzieś ją wcięło, gdyż nie było jej nigdzie widać, ani na polu bitwy, ani przy dywersantach. A skoro o nich mowa...
Spokojnie lecieli sobie w kierunku rezydencji, kompletnie niezauważeni przez walczące wróżki. Gdy zbliżyli się do budynku, zdołali zauważyć parę rzeczy - po pierwsze, okna były wąskie, jednak spokojnie można było się przez nie przecisnąć. Po drugie... wszędzie były zamontowane urządzenia przypominające lunety, które obracały się powoli w lewo i prawo. Po trzecie, przez okna można było zauważyć generalną mobilizację. Ba, część z nich została obstawiona przez wróżki, które położyły na parapetach o wiele cięższe odmiany miotaczy pocisków. Miały nawet sześć luf...
Reimu wskazała na coś. Na wieże zegarową, która na razie stała pusta. W sumie była dość blisko a możliwe, że znajdowało się tam wejście do środka. Kwestia tylko czy nie ma tam straży.